Nie po raz pierwszy okazuj się, że ustawodawcy chcący naprawiać świat, często mu szkodzą. 13 kwietnia 2016 r. uchwalono we Francji ustawę, która penalizuje klientów prostytutek. Ustawa miała im pomóc w wychodzeniu z tego procederu, ale w rzeczywistości zepchnęła najstarszy zawód świata do jeszcze głębszego podziemia i naraziła „pracownice seksualne” na dodatkowe zagrożenia.
Teraz nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka wzywa Francję do odpowiedzi na petycję złożoną przez 260 prostytutek sprzeciwiających się ustawie z 2016 r.
Ich zdaniem ustawa ograniczyła aktywność prostytutek, zmusza je do pracy w bardziej odizolowanych miejscach, takich jak lasy. Powoduje to dodatkowe niebezpieczeństwa w ich pracy.
Francję reprezentuje przed ETPC Patrice Spinosi, prawnik Sądu Kasacyjnego i Rady Stanu. Skargę 260 prostytutek wspiera kilka stowarzyszeń, w Lekarze Świata, Aides, Planning Familial, czy Union of Sex Workers.
To nie tylko dodatkowe zagrożenia. Nie sprawdza się też system opieki nad osobami, które chciałyby wyjść z prostytucji. Pięć lat po wprowadzeniu przepisów penalizujących klientów i promujących „przekwalifikowanie zawodowe” skutki ustawy są mizerne.
W teorii liczono, że np. czasy izolacji związanej z pandemią zachęcą kobiety do zerwania ze swoim środowiskiem, ale alternatywa okazała się mało kusząca.
Programy wyjścia z prostytucji (PSP) to m.in. pomoc finansowa w celu zrekompensowania utraty dochodów. Media podają, że z programu skorzystało przez 5 lat tylko 564 osób. Bilans bardzo skromny w porównaniu z 40 000 prostytuujących się we Francji osób.
Tygodnik „Marianne” przytacza opinię prostytutki z Nigerii – Alice. Przyjechała do Włoch w 2015 roku, gdzie była wykorzystywana przez sieć sutenerów. Uciekła do Francji w 2017 roku. Tutaj pracuje „na własną rękę”. 23-latka mówi, że nie miała wyboru. Przyjęła pomoc państwa, ale na początku pandemii wróciła do zawodu. Od lata 2020 ponownie dołączyła do programu PSP.
W ramach systemu dostaje zakwaterowanie, wyżywienie, naukę języka i zasiłek w wysokości 330 euro na okres maksymalnie trzech lat. Prostytutki mogą również skorzystać ze wsparcia w znalezieniu pracy, a także zezwolenie na pobyt czasowy we Francji. I zdaje się, że ten punkt jest największym magnesem przyciągającym do programu.
Finansowane z budżetu państwa stowarzyszenia, które mają się zajmować pomocą i prowadzeniem programów, domagają się dodatkowego planu pomocowego w wysokości 2,4 mld euro. Skarżą się też na sutenerów, którym ta konkurencja niezbyt się podoba.
W rzeczywistości jednak przeszkodą w kaptowaniu kobiet do programu resocjalizacji są jednak po prostu nieproporcjonalne do zasiłków zarobki, jakie w tej branży pomimo wszystko zarabiają.
Źródło: Marianne/ Le Point