W Belgii władzę przejmą w końcu komuniści i „pozamiatają” Brukselę

Belgia. Bruksela. Manneken Pis - jeden z belgijskich symboli. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay
Manneken Pis - jeden z belgijskich symboli. Tylko, czy nie jest zbyt "binanrny"? Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay
REKLAMA

Według najnowszych sondaży w Belgii ciągle rośnie popularność skrajnie lewicowej Partii Pracujących Belgii (PTB). Ugrupowanie zostało założone w 1979 roku przez radykalnych studentów, początkowo jako organizacja młodzieżowa. Organizowali „antyrasistowskie” wiece, akcje solidarnościowe ze strajkującymi górnikami, Afroamerykanami i „ruchami antykolonialnymi”.

Jeszcze w 2007 roku uzyskiwali w wyborach wynik poniżej 1%. W 2014 roku po raz pierwszy weszli do parlamentu zdobywając 3,72% głosów. Wyznają marksizm-leninizm.

Według komentatorów ich obecne sukcesy sondażowe to efekt pandemii koronawirusa i zawirowania polityczne w kraju.

REKLAMA

Elementem sprzyjającym jest też zapewne skupienie się w Brukseli wokół instytucji europejskich wielu kryptokomunistycznych „międzynarodówek” , a także postępujący rozkład Królestwa zalewanego „antykrólewskim” kwasem „postępu”.

Partia Pracy Belgii ma też kilku charyzmatycznych „towarzyszy”, jak jej szef Peter Mertens, rzecznik Raoul Hedebouw, czy eurodeputowany Marc Botenga. Dzięki nim dołączyła już do politycznej „ekstraklasy” kraju.

Sondaż IPSOS dla RTL – Le Soir daje obecnie tej partii trzecie miejsce w Walonii z wynikiem 5,2%, 3,7% w Brukseli i 2,6% we Flandrii.

W rozdrobnionym pejzażu belgijskiej polityki, politolog Dave Sinardet z Uniwersytetu w Brukseli prognozuje, że PTB zacznie odgrywać coraz większą rolę, także przy tworzeniu rządzących koalicji.

Obecnie tortem władzy dzieli się siedem partii politycznych. W odróżnieniu od socjalistów i Zielonych, PTB ma wizerunek świeżości i przedstawia się jako jedyna prawdziwa partia opozycyjna po lewej stronie. Sinardet uważa, że będzie im rosło.

I tak oto do Belgii wchodzi dyskurs „walki klasowej” z tym, że w nowoczesnej oprawie, przez media społecznościowe i w ofercie przyciągającej młodzież. W „stolicy Europy” wyhodowano już sobie czerwonego węża…

Źródło: Marianne

REKLAMA