Małgorzata Wasserman o zdjęciach Ewy Kopacz z moskiewskiego prosektorium i kontratak PO

REKLAMA

Portale „wPolityce” i „Niezależna” publikują komentarz Małgorzaty Wasserman na temat zdjęć b. premier Ewy Kopacz z moskiewskiego prosektorium. Pokazano je w filmie Ewy Stankiewicz „Stan zagrożenia”.

Uśmiechnięta Kopacz fotografująca się z roześmianym pracownikiem rosyjskiego prosektorium wzbudziła wiele komentarzy. W dodatku w tle zdjęcia widać zwłoki na stole sekcyjnym. W tym kontekście wyjątkowo makabrycznie brzmią jej dawne wypowiedzi w Sejmie o „pracujących ramię w ramię patomorfologach”, czy przekopaniu na metr w głąb ziemi na miejscu katastrofy.

Premier Ewa Kopacz kilkukrotnie sprawiała wrażenie kobiety oderwanej od rzeczywistości (wizyta w Niemczech) o dość zmiennych i niezbyt zrównoważonych nastrojach, co jakoś by ją broniło. Jednak jej zdjęcia z Moskwy, obok widoku rozklekotanej ciężarówki wiozącej trumnę, były chyba najbardziej szokującymi scenami filmu. W dodatku jej koledzy i koleżanki próbują z niej robić „świętą”.

REKLAMA

„Wiem z relacji mojej rodziny i z relacji innych rodzin, że w trakcie takiego nastroju była” – tak o zdjęciach Ewy Kopacz w prosektorium mówiła Małgorzata Wasserman, córka Zbigniewa, który w tej katastrofie zginął. „Niepoważny człowiek na poważnej funkcji” – dodaje obecna polityk PiS – ”Pomyślałam, że dokładnie taką ją pamiętam z jej działalności w Moskwie. Dokładnie tak się zachowywała, jak jest to pokazane na tym zdjęciu”.

Małgorzata Wassermann dodała, że brak sekcji zwłok, co jest kluczowym materiałem dowodowym, rzutowało i rzutuje do dziś na bieg postępowań. „Szczytem bezczelności było pouczanie polskich lekarzy, że mogliby się od Rosjan uczyć, jak się robi sekcje zwłok. Jaki musi być stan umysłowy osoby, która coś takiego mówi w Sejmie?” – pytała posłanka.

Platforma ma problem?

Sceny z udziałem Ewy Kopacz z filmu Stankiewicz stały się problemem wizerunkowym dla Platformy. Na razie sięgnięto po wypróbowane metody PR. Politycy tej formacji zaczęli nagle stawiać pytanie – kto owe zdjęcia zrobił? – jak gdyby to było problemem. Daleko poszedł europoseł Bartosz Arłukowicz, który niemal sugerował, że to działania rosyjskich służb. Tym samym tropem poszedł nawet Borys Budka.

Tomasz Grodzki „polubił” wyjaśnienie: „Rosjanie grają na zniszczenie Platformy jako stabilnej bazy pro-atlantyckiej w Polsce. Dziś rozpoczęli kolejną po tzw taśmach operację”. Inni też stanęli „murem za Kopacz”.

Świadectwo zaangażowania byłej premier na rzecz rodzin w Moskwie wystawił jej Tomasz Arabski, wówczas szef Kancelarii Premiera Tuska. „Ewa Kopacz była oparciem dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Podjęła się ciężkiej pracy. Wykazała się empatią” – twierdzi Kidawa-Błońska i chyba głupiej nie można.

W „Wyborczej” Wielowieyska pisze, że to „zemsta pisowskich tchórzy na odważnej kobiecie”. Siemoniak twierdzi, że „górę wziął w minister zdrowia współczujący lekarz”. Itd. itp. Nikt jednak nie twierdzi, że zdjęcie zostało sfałszowane. Gdyby Kopacz była normalnym politykiem na takie chwile by sobie nie pozwoliła. Paskudne zdjęcie, paskudna obrona i niestety, paskudny obraz także i przed-pisowskiego państwa.

REKLAMA