PiS i PO razem w ekoobłędzie. Będą walczyć z fantomami globalnego ocieplenia

Fot. screen z Ekoterroryzm/Twitter
REKLAMA

Europosłowie PiS i PO zachwalają porozumienie w sprawie celu klimatycznego na 2030 rok. – To dla Polski szansa na sprawiedliwą transformację” – uważa europoseł Jerzy Buzek (PO). – Ważne, że udało się ustalić cel na poziomie 55 proc., a nie 60 proc – wskazuje europoseł Bogdan Rzońca (PiS).

Zdaniem Rzońcy, należy się cieszyć, bo mogłoby się jeszcze bardziej szkodzić swym obywatelom realizując obłędne, unijne lewicowe pomysły i być usatysfakcjonowanym, że w toku negocjacji udało się ustalić próg zwiększenia celu redukcji na 55 proc., a nie 60 proc.

– To ważne, bo próg 55 proc. zakładało porozumienie polityczne zawarte w grudniu przez przywódców na szycie unijnym w Brukseli. Pozytywne jest także to, że cel neutralności UE na 2050 rok dotyczy nie poszczególny krajów członkowskich, ale całej UE. Porozumienie osiągnięte w środę nad ranem wymaga jeszcze analizy przed ostatecznym głosowaniem w PE. 55 proc. to ogromny wysiłek, ale jeśli będziemy współpracować z krajami, które mają duże koszty transformacji, to możemy uzyskać na ten cel więcej środków UE – powiedział Rzońca.

REKLAMA

Politykowi PiS chodzi o to, że lepiej mieć więcej pieniędzy na realizacje głupich i szkodliwych projektów, niż mniej.

„Mamy porozumienie w sprawie Prawa Klimatycznego! Cel 55 proc. (a nie – 60 proc.) redukcji emisji do 2030 r. i neutralności klimatycznej w 2050 r. dla całej UE (a nie – każdego kraju) to dla Polski szansa na sprawiedliwą transformację, ale trzeba się do niej zabrać od razu i na serio” – napisał na Twitterze były premier Buzek.

Negocjatorzy reprezentującej Radę prezydencji portugalskiej w UE i Parlamentu Europejskiego osiągnęli na ranem w środę porozumienie, które zakłada zwiększenie celu redukcji emisji gazów cieplarnianych w UE z 40 proc. do co najmniej 55 proc. do 2030 roku w porównaniu z poziomem z 1990 roku. I to w czasach kiedy Unia mierzy się z kolejnym wielkim kryzysem gospodarczym wywołanym powszechnym zaprowadzeniem reżimu sanitarnego.

PE chciał początkowo, by emisje zostały ograniczone z obecnych 40 do 60 procent, jednak podczas negocjacji zdecydowano, że ostatecznie będzie to 55 procent.

Porozumienie jest wstępne i musi jeszcze zostać zatwierdzone przez Radę (kraje członkowskie) i PE, przed przejściem przez formalne etapy procedury przyjęcia.

Porozumienie wyznacza również cel UE, jakim jest dążenie do uzyskania ujemnych emisji po 2050 roku dla całej UE, a nie poszczególnych krajów. O takie rozwiązanie zabiegał polski rząd.

Komisja Europejska zaproponowała we wrześniu 2020 roku, by cel redukcji gazów cieplarnianych podnieść z obecnych 40 do 55 proc. Wcześniej w październiku PE poparł w głosowaniu bardziej szkodliwy cel – podniesienie celu redukcji emisji gazów cieplarnianych na 2030 rok do 60 proc. w porównaniu do emisji z roku 1990. Ostatecznie w środę nad ranem negocjatorzy PE przystali jednak na 55 proc.

Przedstawiona na początku tego roku przez KE propozycja prawa klimatycznego jest elementem Europejskiego Zielonego Ładu, sztandarowego programu obecnej KE, który ma sprawić, że do 2050 roku Unia Europejska będzie neutralna klimatycznie.

Porozumienie najpierw trafi na głosowanie w komisji środowiska PE, a później poddane zostanie pod głosowanie na sesji plenarnej. Zwykle cały ten proces zajmuje 2-3 miesiące.

Zimą tego roku takim krajom jak Szwecja, czy Niemcy w wyniku mrozów i śnieżyc zaczynało brakować energii i groził im blackout. Ani fotowoltaika, ani elektrownie wiatrowe nie dostarczały energii, a elektrownie konwencjonalne nie nadążały z jej produkcją. Siec nie realizowała przesyłu. Obydwa kraje rezygnują z elektrowni atomowych. Eurokraci fanatycy  nie zwracają jednak na to uwagi i realizują swój obłędny program, którego skutkiem mogą być braki w energii i jej niebotyczne ceny.

REKLAMA