Korwin-Mikke: W oku cyklonu. Aneks wyjaśniający zasady nowomowy [FELIETON]

Janusz Korwin-Mikke, Konfederacja
Janusz Korwin-Mikke, Konfederacja Foto: nczas.com
REKLAMA

Wszyscy zajmujący się polityką czytali niewątpliwie klasyczne dzieło śp. Eryka Artura Blaira, czyli „Jerzego Orwella” – „Rok 1984”. Nie wszyscy jednak zapewne przeczytali ANEKS wyjaśniający zasady nowomowy – sztucznego języka używanego w Oceanii, gdzie rządził angsoc.

Otóż: „Celem nowomowy było nie tylko dostarczenie środków odpowiednich do wyrażania światopoglądu oraz myśli właściwych dla zwolenników angsocu, lecz również uniemożliwienie swobody myślenia”. Pewne słowa miały znaczenie pozytywne i można ich było używać tylko w opisie działań Partii – a inne negatywne, więc tyczyły tylko jej wrogów. W dodatku „Zbiór B zawierał też słowa dwuznaczne, mające sens pozytywny, gdy stosowano je w odniesieniu do Partii, oraz negatywny, gdy dotyczyły jej wrogów”.

Angsoc był ustrojem totalitarnym – zadziwiająco przypominającym obecne stosunki na Wyspach Brytyjskich (warto zauważyć, że Orwell przewidział, iż ostateczne wprowadzenie nowomowy nastąpi dopiero w 2050 roku – co wydaje się terminem bardzo realistycznym!). Jednak w kilku książkach zauważyłem, że słowo „totalny” dotyczy nie tylko ustrojów totalitarnych, ale i totalniackiego stylu myślenia.

REKLAMA

Osobnik myślący totalnie z góry ocenia, czy podmiot jest pozytywny, czy negatywny – a do tego dobiera przydawki. Jeśli coś jest złe, to nie może tego Zła skazić choćby plamka Dobra – i odwrotnie. Totalniak odczuwałby wtedy dysonans poznawczy, jak w słynnym dowcipie Buffeta: typowy urzędnik wchodzi do pokoju, patrzy na akwarium i ze zdumieniem i widoczną zgrozą na twarzy mówi do żony: „Patrz, ta rybka za 50 centów zjadła tę za 4 dolary!”.

Ostatnio mieliśmy typowy przykład. FaceBookowy profil „Porozumienie Dla Pragi” opublikował zdjęcie Warszawy z lotu ptaka i napisał: „Zabieramy was w praską podróż w czasie. Cofamy się w przeszłość prawie 80 lat, do lipca 1944 r. Dzięki wspaniałemu niemieckiemu zdjęciu lotniczemu wykonanemu tuż przed wybuchem powstania warszawskiego możemy zobaczyć, jak wyglądało wówczas centrum naszej dzielnicy”.

Natychmiast odezwali się totalniacy, odczuwający wspomniany dysonans: jak to: Wehrmacht i coś wspaniałego? TVPiS INFO pisze: „Jak ocenia wielu z nich, opublikowane »zdjęcie rzeczywiście jest ciekawe, ale określenie wspaniałe w tym kontekście bardzo niestosowne«”.

„Dzięki wspaniałemu niemieckiemu zdjęciu lotniczemu (…) tuż przed wybuchem powstania warszawskiego? To jakiś żart czy pomyłka?” – pytają. P. Maciej Stańczyk: „Aż dziw bierze, że nie wspomnieli o wspaniałych niemieckich bombach”.

Otóż Niemcy robili również znakomite pistolety maszynowe marki Sten. O ile pamiętam, powstańcom czasem udawało się zdobyć tę broń – i w ich rękach mógł to już być „wspaniały” pistolet. Póki był w rękach niemieckiego żołnierza – był wręcz ohydny i tandetny.

A czołgi DKW to była „Dykta-Klej-Woda”. Ten styl widzenia rzeczywistości mocno się zemścił w 1939 roku.

Na Twitterze zareagowałem: „Jak wiele razy pisałem, »totalitaryzm« to nie tylko cecha ustroju, ale i styl myślenia. Dla totalisty hitlerowscy żołnierze byli źli – a więc nie mogli wykonać wspaniałego manewru, bohaterskiego poświęcenia, a nawet wspaniałego zdjęcia. Nie ustępujmy temu!”.

Mamy jakiś głęboki uraz psychiczny na punkcie Rosjan i Niemców – co uniemożliwia widzenie rzeczy takimi, jakie są naprawdę. A swoją drogą ciekawe, czy taki sam protest wzbudziłoby opublikowanie „wykonanego przez niemieckich lotników wspaniałego zdjęcia Drezna z 1942 roku”?

No właśnie: czy swojemu miastu to już mogli zrobić „wspaniałe” zdjęcie (najlepiej przed słynnym dywanowym nalotem, podczas którego zginęło prawie dwa razy więcej drezdeńczyków nic mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki łącznie…). Bo Londynowi to na pewno nie…

A Wrocławiowi? Przed jego bohaterską (oj, tfu!! Co ja napisałem?!?) obroną w 1945 roku? Sprawy się komplikują…

Jednak jeśli polscy lotnicy na angielskich spitfajerkach walczyli z hitlerowcami, to w ich interesie było nazywać Messerschmitty maszynami „wspaniałymi” – bo zestrzelenie wspanialej maszyny to jest coś, a czy można się chwalić zestrzeleniem kulawej kaczki? Lub, nie daj Boże, zostać przez nią zestrzelonym…

Proszę zauważyć, że podczas I wojny światowej piloci obydwu stron wyrażali się o sobie w superlatywach. Podobnie zresztą marynarze. Wojna w powietrzu i na morzu miała jeszcze charakter arystokratyczny. W II wojnie światowej rządziły reguły (tfu!) d***kracji i piloci przeciwnika to już nie byli nawet „Niemcy”, tylko „Hunowie”! No bo jak chamowi wytłumaczyć, że ci Niemcy są tak wspaniałymi pilotami – a my mamy do nich strzelać??!!? I w dodatku niszczyć te wspaniale maszyny?

To się po prostu Szaremu Człowiekowi nie mieści w głowie!

To samo było po drugiej stronie frontu. Narodowemu socjaliście tłumaczono, że Polacy to nie ludzie, tylko Untermensche, Rosjanie to już w ogóle Unter-Unter – a Żydzi to po prostu pluskwy, których zabijanie jest czynnością higieniczną, a nie moralną.

Nie jest więc przypadkiem, że państwa totalne zostały zbudowane w Epoce Szalejącej D***kracji. Totalitarny styl myślenia pasuje do chamów będących wyborcami socjalistów i w ogóle lewaków.

Miejmy nadzieję, że starcia XXI wieku nie będą odbywały się na zasadzie d***kratycznej masówki. Że będą bili się między sobą zawodowcy z obydwu stron – i będą o sobie mówić: „Te sukinsyny mają dobrą broń – i umieją z niej korzystać; panowie: musimy być lepsi – i tyle!”.

A tymczasem możemy podziwiać znakomite filmy śp. Leni Riefenstahl. A nawet – o zgrozo! – korzystać z okrutnych badań dr. Józefa Mengele. Niektóre ich wyniki są, proszę sobie wyobrazić, cenne.

I są dziś wykorzystywane!

A Cyklon-B był znakomitym pestycydem i sprzedawano go po wojnie, tylko w innym celu i pod innymi nazwani – np. „Uragan 2”…

Janusz Korwin-Mikke


Najwyższy Czas - tygodnik.

REKLAMA