W czeluściach „Gazety Wyborczej”. Rasizm, seksizm, homofobia i inne grzechy „Przyjaciół”

REKLAMA

Kultowy serial „Friends”, czyli po prostu „Przyjaciele”, powrócił – tym razem na platformie HBO GO. To spowodowało, że w lewicowych mediach zawrzało od oskarżeń o rasizm, homofobię i seksizm i pytań „czy w 2021 r. da się ich jeszcze oglądać?”.

Na portalu wyborcza.pl ukazał się tekst pt. „Nie rozgrzeszam „Przyjaciół” z seksizmu i homofobii, ale kultowy serial jest problematyczny z innego powodu”. O co takiego chodzi i czy popularny sitcom można jeszcze oglądać z czystym sumieniem?

Seksizm, homofobia i rasizm

Okazuje się, że jeden z najpopularniejszych sitcomów wszechczasów (o ile nie najpopularniejszy), przepełniony marksistowskimi treściami, zdaniem niektórych pełny jest seksizmu, homofobii i rasizmu.

REKLAMA

Przynajmniej w głowach oglądających go lewaków. A to nie koniec problemów z „Przyjaciółmi”. Dla milenialsów zetknięcie się z serialem, gdzie w pierwszoplanowych rolach nie ma sodomitów ani murzynów może być prawdziwym szokiem.

Autorka artykułu na portalu wyborcza.pl ku zaskoczeniu stara się jednak nieco łagodzić głosy oburzenia ze strony współczesnych nastolatków. – Zarzuty wobec „Przyjaciół” łagodzi nieco fakt, że serial jest po prostu produktem swoich czasów – pisze.

– Historyczny kontekst nie sprawia, że seksizm przestaje być seksizmem, a homofobia homofobią. Ale pozwala zobaczyć w nich ignorancję, a nie celową strategię autorów – czytamy w artykule.

Serial „Przyjaciele”

Zanim jednak dojdziemy do zarzutów, zapoznajemy się z historią powstania oraz fabułą serialu i krytycznymi recenzjami, które pojawiały się po pierwszych odcinkach. Autorka przedstawia też ogromny sukces, jaki wbrew początkowym głosom krytyków, odnieśli na całym świecie kultowi już dziś „Przyjaciele”.

Dość powiedzieć, że 24 lata po premierze, kiedy serial pojawił się na Netflixie, był najchętniej oglądaną produkcją. Opowiada on o szóstce przyjaciół, którzy toczą normalne nowojorskie życie i borykają się z problemami, z którymi zazwyczaj mierzą się ludzie w wieku dwudziestu kilku lat.

Każda z postaci jest nieco przerysowana, a całość okraszona jest dużą dozą sarkazmu i żartów sytuacyjnych, za które „Friends” pokochali widzowie. Główni bohaterowie to rodzeństwo Monica i Ross, mieszkający na przeciwko Chandler i Joey, a także Rachel i Phoebe.

Po opisaniu fabuły autorka zadaje fundamentalne dla artykułu pytanie: „Mało kontrowersyjne? Mogło się tak wydawać, póki do ekranów nie dorwali się milenialsi, którzy – jak to oni – zaczęli zadawać niewygodne pytania”.

Po pierwsze „rasizm”

Jednym z grzechów serialu jest to, że występuje w nich za mało murzynów. Nie dość, że wśród głównych bohaterów wcielają się sami biali, to jeszcze epizodyczne role też w większości przypadają białym aktorom.

– W ciągu dziesięciu sezonów „Przyjaciół” czarnych postaci wypowiadających choćby pojedynczą kwestię było tak mało, że pewnemu Youtuberowi udało się wymienić wszystkie w niespełna dwie minuty – czytamy.

Żarty z LGBT

I dalej autorka dodaje ze zgrozą, że „nie lepiej „Przyjaciele” radzą sobie z różnorodnością na innych frontach”. I nie chodzi tu o brak wątków LGBT, ale o to, że są one przedstawione nie tak, jak powinny – na przykład robi się z nich żarty.

Co prawda żaden z głównych bohaterów nie jest LGBT, ale postaci takie znajdujemy chociaż na drugim planie. Mowa tu o żonie Rossa, która zostawia go dla innej kobiety, z którą wychowują dziecko. Z kolei ojciec Chandlera jest drag queen.

– Lesbijski związek Carol jest pretekstem do nieustannych żartów z Rossa, podobnie jak domniemany homoseksualizm Chandlera i jego relacja z ojcem – opisuje dalej autorka.

Niepoprawne żarty

Okazuje się, że serial może też obrażać otyłych. – (…) powracającym dowcipem jest fakt, że Monika, w liceum cierpiała na otyłość. Inne postaci regularnie dowcipkują z jej dawnej wagi i zamiłowania do jedzenia – czytamy.

Na co jeszcze zwraca uwagę autorka? Między innymi, powołując się na krytyków, na przywiązanie bohaterów do „tradycyjnych ról płciowych”. Jako przykład posłużyła tu postać Rossa, któremu nie podoba się, że jego syn bawi się Barbie. Oburzenie wywołały też żarty z męskiej niani.

Do tego dochodzi pokłosie akcji #metoo i działalności feministek. – W 2021 r. trudno śmiać się z tego, że Joey podkręca temperaturę w mieszkaniu, by skłonić atrakcyjną współlokatorkę do rozebrania się i demontuje zasłonkę prysznicową, by móc „przypadkiem” zobaczyć ją w trakcie kąpieli – twierdzi autorka.

– Seksistowskie, homofobiczne, rasistowskie? Z pewnością – czytamy dalej. – Ale zarzuty wobec „Przyjaciół” łagodzi nieco fakt, że serial jest po prostu produktem swoich czasów.

Kiedy już zapoznamy się z fragmentem nieco usprawiedliwiającym „Przyjaciół” wobec tych zarzutów, przechodzimy do meritum. – Czy czas więc ostatecznie rozgrzeszyć „Przyjaciół”? Niekoniecznie – kontynuuje autorka. Wkrótce zapoznajemy się z tym, co było w serialu najgorsze.

Główny grzech „Przyjaciół”

Głównym zarzutem, który stawia serialowi autorka nie są jednak te wyżej wymienione. Te są już dość oklepane i często pojawiały się w mediach. Zwraca ona uwagę na to, że… „„Przyjaciele” nie są – no cóż – szczególnie dobrymi przyjaciółmi”.

– Ross jest patologicznie zaborczy, użala się nad sobą i okłamuje swoje partnerki; Rachel jest egoistką, która rozbija jego kolejne związki, i hipokrytką; Monika ma obsesję kontroli, nie znosi sprzeciwu, a miarą życiowego sukcesu jest dla niej małżeństwo; wypalony Chandler nie potrafi powstrzymać się od złośliwych komentarzy; Joey żeruje finansowo na przyjaciołach i molestuje przyjaciółki; Phoebe patologicznie kłamie, a z sezonu na sezon staje się coraz bardziej wredna. Wszyscy są skoncentrowani na sobie, mało empatyczni, nie potrafią szczerze rozmawiać i notorycznie manipulują innymi ludźmi – czytamy dalej.

Największym problemem nie jest jednak to, że same takie postaci występują, ale to, jak zostały przedstawione, gdyż „wątpliwi etycznie protagoniści są siłą najlepszych współczesnych seriali (…) Ale ich twórcy nie ukrywają, że bohaterowie są toksyczni, narcystyczni i krzywdzą siebie nawzajem”.

– Crane i Kauffman zdają się tego nie zauważać: tytułowych przyjaciół przedstawiają jako ciepłych i mimo swych wad szlachetnych ludzi, z którymi widzowie mogą się utożsamiać. A ich relacje jako coś, czego można im zazdrościć – opisuje, z oburzeniem, autorka.

Postępowi „Przyjaciele”

Marksistowski i postępowy serial „Przyjaciele” pada zatem ofiarą ataków lewaków, mimo że tak naprawdę był bardzo postępowy, jak na owe czasy. Między innymi, jako pierwszy sitcom, pokazał w telewizji ślub dwóch lesbijek, które później wspólnie wychowywały syna.

Dziś jednak, w dobie Netflixa, serial w którym wśród głównych bohaterów brakuje pozytywnie przedstawionych murzynów, a także przedstawicieli LGBTGW wzbudza szok i niedowierzanie. Nie przejdą bez echa też niepoprawne politycznie żarty z domniemanego homoseksualizmu Chandlera, zabawy lalką Barbie przez syna Rossa, a także podboje seksualne Joeya.

O tradycyjnym przedstawieniu ról płciowych, gdzie kobiety są kobiece, a mężczyźni męscy, nawet nie wspominamy. To zdaje się być grzechem nie do wybaczenia.

REKLAMA