Sensacyjna spowiedź oskarżanego o gwałt lewaka. Zdradza kryminalną kuchnię lewackich radykałów [FOTO]

Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay
REKLAMA

Doktorant Uniwersytetu Warszawskiego i współpracownik redakcji oko.press został oskarżony przez studentkę o gwałt. Po kilkunastu dniach przerwał milczenie i opublikował materiały, które w skandalicznym świetle stawiają panią K. oraz całe lewicowe środowisko związane z tzw. Komitetem Antyfaszystowskim.

Sprawę rzekomego gwałtu opisał na Facebooku znany z manipulacji, skrajnie lewacki Studencki Komitet Antyfaszystowski.

„Wobec nieskuteczności instytucji państwowych oraz opieszałości centralnych instytucji uniwersyteckich, a przy tym braku ich zainteresowania sednem sprawy, nie mamy innego wyboru niż publicznie napisać: X (tu dane doktoranta), doktorant na Wydziale 'Artes Liberales’ Uniwersytetu Warszawskiego, jest gwałcicielem” – napisano.

REKLAMA

Podano pełne dane osobowe doktoranta, który miał rzekomo dopuścić się przestępstwa wobec młodej kobiety, co jest całkowicie sprzeczne z prawem i ze strony Komitetu Antyfaszystowskiego ma wszystkie znamiona nagonki i samosądu.

Sprawę szeroko opisała „Gazeta Wyborcza”, która w tekście przywołała wypowiedzi „pokrzywdzonej” studentki K.

Koleżanki ostrzegały mnie przed nim. Wszyscy mówili, że wykorzystuje młode studentki, częstuje narkotykami, a w zamian liczy na seks. Nikogo tam nie znałam, byłam kompletnie sama. On niemal codziennie próbował ze mną rozmawiać, proponował narkotyki, ale odmawiałam i traktowałam go chłodno – powiedziała cytowana przez portal studentka.

Z relacji kobiety wynika, że „nie wypiła dużo, ale w pewnej chwili dziwnie się poczuła”. – Ocknęłam się na łóżku w jego pokoju. Byłam zupełnie naga, moje ciuchy leżały porozrzucane wokół. Znów odpłynęłam, ale świadomość wracała co kilka minut. Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi – relacjonowała kobieta.

Co ciekawe, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Aleksandra Skrzyniarz poinformowała, że w jednostkach okręgu warszawskiego nie zarejestrowano postępowania, które dotyczyłoby opisywanego w mediach zdarzenia.

Portal oko.press zawiesił współpracę z domniemanym gwałcicielem, a komisja dyscyplinarna UW wszczęła względem doktoranta postępowanie.

Oskarżany o gwałt przerywa milczenie

Do zdarzenia dojść miało we wrześniu ubiegłego roku, a medialnie temat pojawił się w pierwszej połowie kwietnia br. Studentka i członek Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego twierdzi, że została zgwałcona w sumie czterokrotnie.

Teraz oskarżany doktorant postanowił przerwać milczenie. Wystosował długie oświadczenie, do którego załączył zdjęcia z wyjazdu oraz screeny z rozmów z K. na jednym z komunikatorów internetowych.

Z opublikowanych rozmów wynika, że studentka K. przymilała się do doktoranta, często zagadywała i umawiała się na spotkania. Po zakończeniu wyjazdu doktorant dowiedział się, że K. jest w związku z innym mężczyzną. Miał jej za złe, że go o tym nie poinformowała, lecz studentka nie widziała w tym nic złego.

Fragment rozmowy (pisownia oryginalna)

Studentka K.: Przeczytalam na trzezwo naszą rozmowę z ostatniej nocy w Poro
K.: Ale cringuwa, przepraszam
Doktorant: większą cringówą było wielokrotne uprawianie różnych form miłości w trakcie tego wyjazdu bez poinformowania o byciu w związku
D.: w tym na trzeźwo w środku dnia
D.: ale nie chcę o tym rozmawiać xd
K.: Przecież sam zacząłeś temat
(…)
K.: Znając Twoje podejście do kobiet, nie sądziłam, że to Cię tak zrani. Przepraszam

Obie strony wyjaśniają sobie jeszcze to i owo. Następnego dnia studentka K. pisze: „Wiesz co, szkoda że masz pretensje do mnie a ja do Ciebie. Będę tęsknić” (pisownia oryginalna).

Screenów z rozmów jest znacznie więcej. Oto niektóre z nich – do wymiany wiadomości miało już dojść już po rzekomych gwałtach.



Drugie dno

Czy lewicowy doktorant został pomówiony o gwałt w imię interesów Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego? Tak wynika z drugiej części oświadczenia oskarżanego. Z opisu sytuacji wyłania się iście kryminalny sposób działania lewackich radykałów – pomówienia, kłamstwa i jeszcze raz manipulacje.

„Dziewczyna, która podaje się za K. w mediach, należy do Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego co najmniej od jesieni 2020 roku (w wywiadach medialnych twierdzi, że zgłosiła się do SKA w lutym br. – red.). Nie zgłosiła się do kolektywu z „problemem” jako osoba z zewnątrz w lutym 2021 roku. SKA nie stanowiło platformy pomocy. K. należy do organizacji. Jest wysoko postawiona. Jej aktualny partner (związek od jesieni 2020 roku) jest nieformalnym liderem grupy. Aktywnie uczestniczy w wewnętrznej konwersacji (zwanej Politbiurem) koordynującej strategię ataków (…) Osoby, którym miała opowiedzieć historię w lutym, spędzały z nią cały wyjazd” – pisze doktorant.

„Studencki Komitet Antyfaszystowski przyjął rolę pokrzywdzonej oskarżycielki, prokuratora i sądu. To nie pierwszy raz, gdy część radykalnej lewicy tożsamościowej gra na emocjach kosztem prawdy i cynicznie wykorzystuje awaryjne metody walki o prawa kobiet (…) Komitet nie jest znany z brawurowego tropienia faszystów, lecz z ataku na świąteczną choinkę na terenie uniwersytetu (zawieszenie wyciętych z papieru figurek nieprzyjemnych postaci z historii kleru, postępowanie dyscyplinarne umorzono) czy oskarżania własnych członków (bez szczęśliwego finału dla oskarżycieli)” – kontynuuje oskarżany o gwałt.

Doktorant UW pisze wprost, że „atak Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego to lincz oparty na kłamstwie z pominięciem organów uniwersyteckich i państwowych w pierwszej fazie ataku”.

„Cynicznie wykorzystuje język antyprzemocowy”

„Organizacja, która obiecała stawać w obronie praw poszkodowanych, ośmiesza ich walkę. Cynicznie wykorzystuje język antyprzemocowy i awaryjne narzędzia ochrony przed przemocą seksualną do realizacji własnych interesów.

W przeciwieństwie do Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego pokażę więcej niż puste oskarżenia.

(…)

To kolejny raz, gdy część radykalnego środowiska lewicy tożsamościowej przejawia brak odpowiedzialności za słowa. W przeszłości ci sami ludzie publicznie niesłusznie oskarżyli swojego członka i doprowadzili poprzez eskalację publicznego linczu do jego dwukrotnego pobicia. To samo środowisko oskarżyło dziennikarza Jakuba Dymka o przemoc seksualną, przedtem mu grożąc. Dymek wygrał z fałszywymi oskarżeniami. Ja – czekając na sprawiedliwość – piszę callout na callout.

Studencki Komitet Antyfaszystowski to grupa karierowiczów cyklicznie promujących się na fałszywych oskarżeniach i skandalach.

Historia jest kłamstwem napisanym pod liczbę kliknięć. Nie potrafią w mediach uzgodnić nawet liczby gwałtów. Każda ich relacja opisuje wydarzenia inaczej” – pisze pomawiany doktorant.

Pracownik „GW” zamieszany w oskarżenia?

Oto inny z fragmentów długiego oświadczenia doktoranta.

12. Uniwersytet Warszawski zdementował oskarżenia Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego dotyczące proceduralnego przebiegu sprawy. „To nieprawda”pierwsze słowa pracownika UW w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”. Studencki Komitet Antyfaszystowski oskarżał o kłamstwa wysokich rangą pracowników Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalistka ds. równouprawnienia na Uniwersytecie Warszawskim zaprzeczyła, że w chwili oskarżenia SKA wpłynęła do władz jakakolwiek właściwa skarga.

13. Autor najbardziej uderzających artykułów, Kacper Sulowski („GW” – red.), już w 2018 wystawiał laurki członkom Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego i jest z nimi towarzysko powiązany.

14. W konsekwencji tej sieci znajomości powstały pod jego nazwiskiem teksty o tym, jak założycielowi Komitetu mijają dni na słuchaniu Mozarta pod prysznicem. Pisał wspólny tekst z członkiem SKA wzywającym publicznie, by studenci dostali kijek i mnie bili po kolei (a popcorn będzie za darmo).

15. Studencki Komitet Antyfaszystowski zażądał groźbą dymisji przewodniczącego samorządu studentów jednostki za rzekome związki ze mną (nie widziałem tej osoby ponad pół roku). Motywował to wolą „ofiary”. W wyniku machinacji politycznych jednostka została bez władz studenckich. Zrezygnowali wszyscy, mimo braku związku ze sprawą. SKA zadeklarowało pomoc w budowaniu nowego porządku.

Całe oświadczenie, relacje, zdjęcia, screeny z rozmów dostępne są pod tym linkiem.

REKLAMA