Do absurdalnej sytuacji doszło tuż przed metą podczas piątek rundy mistrzostw świata Formuły E. Kilka bolidów nagle się rozładowało.
Wyścigi Formuły E zapoczątkowane zostały we wrześniu 2014 roku. Bolidy przypominają te z królowej sportów motorowych, czyli Formuły 1, lecz napędzane są wyłącznie silnikiem elektrycznym.
Podczas sobotniego wyścigu na torze ulicznym w Walencji doszło do kuriozalnego wydarzenia.
Na dwa okrążenia przed metą kilka bolidów nagle się rozładowało. Jadący na czele stawki Antonio Felix da Costa został bez problemu wyprzedzony przez rywali.
Chwilę później zaczęły się rozładowywać kolejne bolidy. Komentatorzy oraz kibice byli zszokowani zaistniałą sytuacją.
Ostatecznie do mety dojechało tylko dziewięciu z 24 kierowców. Dzięki wyładowaniu baterii na podium znaleźli się Nico Mueller oraz Stoffel Vandoorne, którzy awansowali odpowiednio o 20 i 21 pozycji w stosunku do pozycji startowej. Zwyciężył Holender Nyck de Vries, który objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej całej serii.
