Dzieci nie powinny pracować? 10-letni Julek uczy Lewicę przedsiębiorczości

Skarbona - zdj. ilustracyjne.
Skarbona - zdj. ilustracyjne. (Wikipedia)
REKLAMA

Julek Guentzel ma 10 lat i jest zaprzeczeniem teorii liderów Lewicy, jakoby dzieci powinny siedzieć tylko przy książkach i przed komputerem. Chłopiec ma marzenie – wyjazd do Japonii i sam, no może z niewielką pomocą ojca, zbiera na wyjazd. Mały przedsiębiorca stworzył Małą Dżunglę, a jej owoce – jakim są sadzonki – sprzedaje.

Infantylna i małostkowa Lewica lubi stworzyć problem tam, gdzie go nie ma. Ostatnio, kiedy grupa nastolatków chciała podjąć pracę dorywczą, żeby zarobić parę groszy, we wszystko wtrącił się Adrian Zandberg.

W swoim komuszym szale pouczył redaktor Agnieszkę Gozdyrę, która trzymała kciuki za ową grupę nastolatków, w taki oto sposób:

REKLAMA

„Szanowna Pani Redaktor, praca dzieci jest zakazana. Kodeks zabrania, by rocznikowy 14-latek targał paczki w magazynie. Czy naprawdę chcemy normalizować pracę dzieci? Ich obowiązek to nauka. A nasz, dorosłych – zapewnić im warunki do nauki, a nie wysyłać do fabryk, jak w XIX w.”.

Dyskusja się z tego wywiązała spora, ale najlepszą odpowiedzią dla Zandberga niech będą inicjatywy przedsiębiorczych dzieci takich jak 10-letni Julek, które uczą się odpowiedzialności i spełniają marzenia, a nie siedzą przed komputerem.

Julek zawsze chciał polecieć do Japonii, ale rodziców nie stać na taką wyprawę. Tata chłopca opowiada jak zaczęła się wielka przygoda z Małą Dżunglą.

– Inspiracją była dla niego rodzinna kolacja, na którą wybraliśmy się do restauracji sushi w Toruniu. Julek zaobserwował tam, że kucharz wyrzuca pestki awokado do pojemnika na odpadki. Mniej więcej w tym czasie zasadziliśmy w domu swoją pestkę, która pięknie wykiełkowała – mówił w wywiadzie dla WP.pl pan Bartek Guentzel.

Ojciec, żeby zainspirować syna powiedział mu: „wszystko jest w twoich rękach, jeżeli rzeczywiście marzysz o wyjeździe, znajdziemy rozwiązanie”.

– Tak narodził się pomysł Małej Dżungli, czyli inicjatywy polegającej na zbieraniu pestek awokado (m.in. z toruńskich restauracji) i uprawianiu w domowych warunkach drzewek, które później są sprzedawane – opowiadał.

– Oczywiście, przedsięwzięcie jest legalne, odprowadzamy podatek od sprzedaży. W ten sposób Julek zbiera pieniądze na realizację swojego marzenia o zobaczeniu Japonii – dodał.

Rodzice podkreślają, że uczą Julka jak ważna jest własna inicjatywa, która kształtuje nasze życie.

– Dlatego nakłaniamy dzieci, by wzięły sprawy w swoje ręce – oczywiście na tyle, na ile mogą. Przekazujemy im, że jeśli chodzi o marzenia, właściwie nie ma granic. Pod warunkiem, że inicjatywa umożliwiające ich spełnianie wychodzi od posiadacza marzenia.

Rodzina wspólnie zdecydowała, że do kraju Kwitnącej Wiśni Julek poleci razem z mamą. Oszacowali, że wyprawa dla dwóch osób wyniesie 12-15 tys. zł. Do tej pory chłopiec z pomocą taty zebrał ok. 20 proc. potrzebnych środków.

Tak się wychowuje dzieci panie Zandberg.

Źródło: NCzas.com, WP.pl

REKLAMA