Koronawirusowy „pastuch” wyłączony. Możliwy wyciek danych z aplikacji do śledzenia kontaktów między zarażonymi

Aplikacja powiadamiająca o możliwym kontakcie z zarazonym została wyłączona po stwierdzeniu, że dane wrażliwe mogą trafić do innych osób. Zdjęcie: Coronamelder
Aplikacja powiadamiająca o możliwym kontakcie z zarazonym została wyłączona po stwierdzeniu, że dane wrażliwe mogą trafić do innych osób. Zdjęcie: Coronamelder
REKLAMA

Holenderski rząd tymczasowo wyłączył aplikację telefoniczna ostrzegającą o koronawirusie. Komunikujące się urządzenia mogły przekazywać dane o zarażonych.

Holenderski minister zdrowia Hugo de Jonge ogłosił że aplikacja CoronaMelder, która ostrzegała o możliwym kontakcie z zarażonym zostanie wyłączona na 48 godzin.

Rząd podejrzewa, że wrażliwe dane użytkowników mogą wyciec.

REKLAMA

Holenderska aplikacja wykorzystuje technologię „powiadamiania o narażeniu” opracowaną przez Google i Apple, która generuje losowe kody, które mogą być wymieniane przez telefony, których użytkownicy są blisko siebie wystarczająco długo, aby prawdopodobnie przenieść wirusa.

Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że inne aplikacje na telefony z Androidem mogą uzyskać dostęp do danych o tym, czy ich użytkownik został zainfekowany, oraz o jego kontaktach z innymi telefonami.

„Prywatność użytkowników jest zawsze priorytetem. Podczas gdy Google musi rozwiązać problem, ja musze ograniczyć konsekwencje. Dlatego właśnie podejmujemy tę decyzję” – oznajmił De Jonge w oświadczeniu.

Według ministerstwa, Google poinformował, że naprawił problem. Rząd holenderski wstrzymał działanie aplikacji na 48 godzin, aby sprawdzić, czy wyciek został naprawiony.

W oświadczeniu przesłanym do Associated Press, Google oznajmił, że „wprowadza poprawkę dotyczącą problemu” Poprzez Bluetooth inni użytkownicy telefonu mogli mieć dostęp do danych.

Gigant technologiczny oświadczył, że wdrażanie rozpoczęło się kilka tygodni temu i oczekuje, że poprawka „będzie dostępna dla wszystkich użytkowników Androida w najbliższych dniach”.

REKLAMA