
Cmentarze w multikulti Malmoe stały się siedliskiem przestępczości narkotykowej i prostytucji. Władze miasta musiały wysłać specjalne brygady policji i straży do patrolowania „podejrzanych” miejsc.
W multikulturowej stolicy Szwecji Malmoe gangi dosłownie opanowują cmentarze. Stały się one miejscem handlu narkotykami i prostytucji. Problem jest na tyle poważny, że miasto musi skierować specjalne siły policji i straży do patrolowania miejsc pochówku.
– Będą patrolować i śledzić działalność przestępczą, ale także rzeczy, które mogą zakłócić naszą działalność – mówi kierowniczka jednego z cmentarzy Rebecka Hansson w rozmowie z publicznym radiem Sveriges Radio.
Nie chodzi juz tylko o uszanowanie miejsca, w którym pochowani są zmarli. Przestępcza działalność jest tak intensywna, że dochodzi do poważnych problemów nawet w czasie uroczystości pogrzebowych.
Problem narastał od dłuższego czasu. Składające się głównie z imigrantów, bądź pochodzących z imigranckich rodzin gangi już jakiś czas temu upatrzyły sobie cmentarze do prowadzenia przestępczej działalności. To miejsca „spokojne” i dogodnie położone – dość izolowane, a jednocześnie blisko centrum miasta. Mało jest na nich przypadkowych osób.
W styczniu 2020 roku pojawiły się doniesienia że członkowie Kościoła Szwecji w Malmoe skarżą sie na obecność prostytutek, narkomanów i bezdomnych na cmentarzach miasta. Anna Jeppsson, kierownik cmentarza Östra w Malmoe, już wtedy mówiła w Sverige Radio: – Na cmentarzach mamy do czynienia z handlem narkotykami, prostytucją i jest mnóstwo osób chorych psychicznie.
Do szokujących zdarzeń, które wstrząsnęły całą Szwecją doszło w sierpniu ubiegłego roku w Solna, a potem na miejskim cmentarzu. Do dwóch chłopców podeszło dwóch imigrantów – 18-letni Tunezyjczyk i 21-letni Kuri i chcieli sprzedać im narkotyki. Gdy chłopcy odmówili oprawcy powiedzieli im, że należą do gangu „Szwadron Śmierci” i grożąc nożami zawlekli ich do lasu, a potem na cmentarz, gdzie przez wiele godzin torturowali ich i zgwałcili.
Bandyci kazali im się rozebrać i położyć na ziemi. Siedząc na nich przypalali ich zapalniczkami i dźgali i cięli nożami. Jeden ze zwyrodnialców stawał na głowie leżącego chłopca. Tortury trwały wiele godzin przez całą noc. Chłopcom w międzyczasie zwyrodnialcy kazali wykopać groby i kłaść się w nich. Grozili, że pogrzebią ich żywcem.
Obydwu chłopców znaleziono następnego dnia nad ranem zakrwawionych i półprzytomnych z wycieńczenia i przerażenia. Jeden był zupełnie nagi, drugi miał na sobie tylko koszulkę.