Cukiernia z Lublina była otwarta przez całą „pandemię”. Nie musi płacić kary sanepidowi

Cukiernia "Kawałeczek" z Lublina. / foto: facebook.com/kawaleczeklublin
REKLAMA

Cukiernia „Kawałeczek” z Lublina była otwarta przez cały czas trwania lockdownu spowodowanego mniemaną pandemią. Właściciel lokalu stwierdził, że nie będzie płacił żadnych kar sanepidowi i jak się okazało słusznie. Ostatecznie decyzja została wstrzymana.

Cukiernia „Kawałeczek” mimo tzw. pandemii od kilku miesięcy działa zupełnie normalnie. Niemal codziennie przez ten czas można było na miejscu napić się kawy, herbaty czy też skosztować słodyczy.

Na początku marca Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny zdecydował o nałożenie na firmę kary w wysokości 10 tysięcy złotych. Kara dotyczyła naruszenia zakazu prowadzenia działalności gospodarczej stwierdzonego w dniu 16 stycznia 2021 roku:

REKLAMA

polegającej na przygotowywaniu i podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach lub gościom dokonującym własnego wyboru potraw z wystawionego menu, spożywanych na miejscu.

Woli płacić pracownikom niż sanepidowi

Właściciel kawiarni od samego początku zapowiadał, że kary nie zapłaci i odwoła się od decyzji sanepidu. Jak powiedział tak zrobił, a sanepid rozpatrzył odwołanie i podjął decyzję pod koniec kwietnia.

Zgodnie z nią wykonanie kary zostało wstrzymane ze skutkiem natychmiastowym. To oznacza, iż przynajmniej na razie, przedsiębiorca kary nie będzie musiał płacić.

– W ocenie organu drugiej instancji do czasu rozpatrzenia odwołania istnieje ryzyko poniesienia przez stronę nieodwracalnych strat finansowych poprzez możliwość zajęcia stronie środków pieniężnych niezbędnych do potrzeb życiowych – czytamy w uzasadnieniu decyzji sanepidu.

W rozmowie z portalem „Onet” Daniel Żmuda, właściciel cukierni „Kawałeczek”, wyraził nadzieję, że ta decyzja będzie już ostateczna i pozwoli mu w spokoju prowadzić biznes. – Wielokrotnie mówiłem, że wolę zapłacić pensje pracownikom niż karę sanepidowi – powiedział Żmuda.

Źródło: Onet/NCzas

REKLAMA