
San Juan, Argentyna. Trzecia Izba Cywilnej Izby Odwoławczej przyjęła wniosek ojca, który próbuje zrobić wszystko, by jego żona nie dokonała aborcji ich wspólnego dziecka, które zdążył już pokochać.
To jedna z tych spraw, o których przedstawiciele lewicy nie chcą rozmawiać, uważając, że mężczyźni nie powinni móc się wypowiadać na temat aborcji. A przecież kobiety nie zachodzą w ciążę same z siebie.
Co z mężczyznami, którzy najpierw dowiadują się, że będą ojcami, zaczynają kochać swoje dziecko, przygotowywać się do jego przyjścia na świat – mentalnie, ale także poprzez wkład finansowy, i roztaczają opiekę nad ciężarną i ich wspólnym dzieckiem? A potem nagle, w trakcie tego procesu, matka nie pytając takiego ojca o zdanie podejmuje decyzję o abortowaniu ich potomka.
Ile depresji, samobójstw i zniszczonych żyć młodych ojców stało się wynikiem takiego postępowania? Niestety, nikt nie prowadzi takich statystyk. Sprawa jest ignorowana – choć przypadków opisywanych przez media jest sporo.
Zaczniemy rozmawiać o prawach ojców?
Obecnie w Argentynie toczy się sprawa, która może nagłośnić kwestię zupełnie pomijanych praw mężczyzn.
Niedawno w Argentynie przyjęto ustawę 27 610, która legalizuje aborcję. Tłumy feministek świętowały ten fakt na ulicach. Jedna z kobiet, której dane nie zostały podane do wiadomości publicznej, postanowiła skorzystać z tego prawa i usunąć dziecko, którego, jak stwierdziła, nie chce. Problem w tym, że dziecka chce, i zdążył już je pokochać oraz przyzwyczaić się do myśli bycia ojcem, jej mąż – Franco.
– Dokonuję niemożliwego, aby ocalić życie mojego dziecka. Znam prawa mojej partnerki, ale proszę ją tylko o to, aby urodziła dziecko i dała mi je, zrobię wszystko, by niczego mu nie brakowało – mówi mężczyzna w wywiadzie.
Sprawa stała się głośna w Argentynie i może otworzyć na całym świecie dyskusję na temat praw mężczyzn.
„Zbieżność woli obojga”
Sędziowie uznali, że ustawa 27 610 „musi współistnieć w hierarchicznej harmonii z pozostałymi prawami wyższej lub równej rangi, sankcjonowanymi przez Kongres Narodowy, a wśród nich Kodeks Cywilny i Handlowy (Ustawa 26 994)”.
– W ramach tej hermeneutyki i na podstawie właściwej analizy wniosku, warto zapytać, czy domniemany ojciec ma prawo uniemożliwić praktykę przerwania ciąży, którą jego żona zamierza prowadzić bez jego zgody, lub, w stosownych przypadkach, jeśli Prawo 27 660 pozbawia go tego i daje jego małżonce pełną swobodę decydowania o sobie – zastanawiali się.
Szukając odpowiedzi, sędziowie zwrócili uwagę na to, że wojująca o decydowanie o życiu dziecka para – jest małżeństwem. Stwierdzili, iż „system decydowania sprawia, że większość istotnych aspektów w relacji małżeńskiej, koniecznie potrzebuje zbieżności woli obojga”. I chociaż uznają i uzasadniają występowanie nieporozumień, „w tym konkretnym przypadku rozumiemy, że brak jednomyślności w kwestii dalszego życia życia dziecka, od momentu jego poczęcia nie może podlegać jednostronnej decyzji któregokolwiek z małżonków, w tym oczywiście decyzji o przerwaniu ciąży”.
Sędziowie orzekli, że matka ma „powstrzymać się od wykonywania jakichkolwiek czynności, które zmierzają do przerwania ciąży do czasu rozwiązania merytorycznego problemu”.
A co, jeśli matka dokona aborcji po kryjomu? Kto w takim przypadku będzie uznany winnym? Strona ojca chce, by przy takim obrocie spraw winnym uznać państwo.
– Jeśli to dziecko zostało poddane aborcji w czasie, w którym sędziowie powinni byli interweniować, odpowiedzialność może spoczywać na prowincji państwowej – powiedział prawnik Martín Zuleta, jeden z obrońców ojca, za pośrednictwem portalu San Juan 8.
Źródło: aleteia.org