Sławomir Mentzen o błędnym kole socjalizmu, które niszczy Polskę. „Młodzież znowu domaga się tego, żeby innym zabrać, a dać im”

Sławomir Mentzen.
Sławomir Mentzen. (Zdj. screen/Facebook)
REKLAMA

Sławomir Mentzen w poście na Facebooku zamieścił felieton, w którym opisał indolencję i ignorancję polityków – tych którzy rządzą i tych, którzy rządzili. Zauważył, że problemy z jakimi mierzy się teraz nasz kraj, były do przewidzenia już dawno temu, a mimo to nikt z tym nic nie zrobił.

Specjalista od spraw ekonomii znakomicie zdiagnozował kłopoty, które czekają nas w najbliższej przyszłości. Przykre jest jednak to, że cały czas i politycy, i samo społeczeństwo szukają rozwiązań, które już wielokrotnie się nie sprawdzały.

Według znaczącej większości receptą na wszelkie przeciwności są programy państwowe, oparte na socjalu, a co za tym idzie na zabieraniu tym, którzy ciężko zapracowali na swoje, albo na braniu kredytów.

REKLAMA

Wpis Sławomira Mentzena poniżej:

Brałem wczoraj udział w bardzo przygnębiającej debacie, na temat wyzwań, jakie czekają Polskę w kolejnej dekadzie. Rozmawialiśmy o systemie ochrony zdrowia, demografii, energetyce i gospodarce. W każdej z tych dziedzin mamy problemy, które mają swoje początki wiele lat temu. Kolejne rządy martwiły się tylko tym, co czeka ich w perspektywie roku, dwóch, a najdalej do najbliższych wyborów. Jeżeli konsekwencje wieloletnich zapóźnień miały w pełni ujawnić się za 15 lat, to nikt się nimi nie przejmował.

Od lat wiadomo było, sam o tym mówiłem, jak mało mamy w Polsce lekarzy, jak wielu z tych, którzy są, zbliżają się do emerytury i jak wielkie wywoła to problemy. Kto tym się przejmował? Nikt. W tym roku za sprawą morderczego wirusa temat zrobił się głośny, ale nie da się go oczywiście w rok, czy nawet w 5 lat rozwiązać. Lekarze specjaliści nie rosną na drzewach, trzeba ich wykształcić, a to zajmuje kilkanaście lat. Z tabel demograficznych doskonale widać, jak wiele będziemy musieli dokładać do emerytur za kilka, czy kilkanaście lat. Kto się tym teraz przejmuje? Nikt. Bo po co? Martwił się będzie kolejny rząd. Od lat też wiadomo jaką politykę względem węgla ma Unia Europejska. Od lat wiadomo było, że jeżeli chcemy w UE pozostać, to musimy odchodzić od węgla albo ceny prądu w Polsce polecą w kosmos. Kto się przejmował? Nikt. Do ostatniej chwili PiS kłamał, że Polacy nie odczują wzrostu cen.

A ile jest innych ważnych tematów, które są odkładane na później, z nadzieją, że bomba wybuchnie gdy rządzić będzie kto inny? Kto wie, w jakim stanie jest nasza armia? Co z naszym szkolnictwem wyższym? Co z innymi dziedzinami naszego życia, za które wzięli się nieszczęśni urzędnicy z jeszcze bardziej nieszczęsnymi politykami? Kiedyś się przekonamy, bo to my poniesiemy konsekwencje ich radosnej twórczości.

A czemu debata była przygnębiająca? Ponieważ znikąd nie widać nadziei. Politycy największych partii nie potrafią zrozumieć przyczyn opisanych wyżej problemów, a ratunku upatrują w gadaniu i tworzeniu nowych programów państwowych, które nagle cudownie naprawią świat. A jeżeli jednak, jak zwykle, nie zadziałają? To znowu będzie się gadać i skonstruuje kolejne programy rządowe, które tym razem już na pewno zadziałają. A czemu teraz będą działać? Bo poprzednie tworzyli oni, a te stworzymy my. A my to zrobimy mądrze, bo jesteśmy mądrzy, oni robili głupio, bo są głupi.

Dlatego nasze reformy kręcą się wokół tego, żeby naszymi ludźmi zastąpić ich ludzi, żeby rozwiązać Komisję, a powołać Radę, zlikwidować Kasy i stworzyć Fundusze, a potem znowu je rozwiązać. Do tej pory wszyscy tak robili i jakoś działało, świat szedł do przodu, a problemy tuszowało się propagandą. Systemu zmieniać nie można, on musi taki być, można tylko jednego biurokratę zastąpić innym, lepszym, naszym.

Nie wygląda na to, żeby szybko miało się coś zmienić. Będzie tylko gorzej. Po 30 latach transformacji gospodarczej doszliśmy do wniosku, że jednak to państwo powinno budować mieszkania, że przedsiębiorstwa powinny być państwowe, a kułacy i burżuje łupieni. I nikogo nie interesuje, że to już było i skończyło się fatalnie.

Po 30 latach od upadku socjalizmu, młodzież znowu domaga się tego, żeby innym zabrać a dać im, żeby każdy miał dochód gwarantowany, mieszkanie za darmo i aby nie musiał się wysilać i próbować swoich sił na rynku. Pieniądze na to się zabierze bogatym, wydrukuje albo pożyczy. To taka prosta recepta na uczynienie świata miejscem lepszym do życia.
A jak nie zadziała? Nie ma takiej opcji. Tym razem to już na pewno zadziała.

 

REKLAMA