Okropna indoktrynacja dzieci. Książki o zmiennopłciowcach i właścicielka sexshopu jako szefowa rady szkoły

Drag Queen Story Hour - akcja czytania dzieciom historyjek o zmiennopłciowcach. Obrazek ilustracyjny/Zdjęcie: Live Site News
Obrazek ilustracyjny/Zdjęcie: Live Site News
REKLAMA

W amerykańskiej szkole 7-letnim dzieciom czytane są książki o zmiennopłciowcach. Gdy rodzice podnoszą wątpliwości, władze szkoły oskarżają ich o sianie nienawiści.

O tym jak wygląda deprawowanie i seksindoktrynowanie dzieci w praktyce, mogli się przekonać rodzice uczniów ze szkoły podstawowej w Bellingham w amerykańskim stanie Waszyngton. Ich 7-letnim dzieciom, bez ich wiedzy czytano książkę o zmiennopłciowcach i „zmienianiu” płci.

Kiedy rodzice zaprotestowali i zaczęli dociekać dlaczego bez ich zgody seksindoktrynuje się ich dzieci kurator Greg Baker w odpowiedzi zarzucił im „sianie nienawiści i atakowanie” i „podważanie wyznawanych wartości i zaangażowania szkoły w sprawiedliwą, zróżnicowaną i włączającą edukację”.

REKLAMA

„Różnicujemy nasze zbiory biblioteczne tak, aby odzwierciedlały doświadczenia wszystkich rodziny i dzieci różnych tożsamości” – odpisał Baker.

Władze szkoły w żaden sposób nie ustosunkowały się do zastrzeżeń rodziców, całkowicie ignorując ich wątpliwości. Jak się okazało stała za tym m.in przewodnicząca szkolonej rady, która jest właścicielką seks i porno sklepu. Jennifer Mason zachwala swój przybytek jako miejsce dla ludzi w każdym wieku i każdej tożsamości.

W „Klipsum” magazynie studenckim Uniwesrystetu Waszyngton tak opisano jej biznes: „Właścicielka WinkWink, Jenn Mason, wiodła życie pochłonięta pracą w swoim sklepie w centrum miasta. Po wejściu do sklepu klientów witała prezentacja bielizny, zabawek erotycznych i książek przedstawiających różne pozycje seksualne. Tył sklepu był wyłożony dildami, pierścieniami na penisa, wibratorami i nie tylko. Teraz szklane drzwi WinkWink pozostają zamknięte do odwołania, a Jenn została zmuszona do przeniesienia swojego biznesu do sieci”. Chodzi o to, że w czasie obostrzeń zaprowadzonych z powodu koronawirusa przewodnicząca szkolnej rady musiała zamknąć sklep stacjonarny i przenieść swój biznes do sieci. W prowadzeniu go pomagała jej 6-letnia córka, która m.in pakowała przeznaczony do wysyłki kupiony towar.

Kiedy zaczęto podnosić problem tego, że pani Mason ma dość specyficzne zajęcie jak na przewodniczącą rady szkoły podstawowej, kurator Baker oznajmił, że: „nasi pracownicy są podstawą naszego systemu edukacji i wspieramy wszystkich, którzy angażują się w tę kluczową pracę dotyczącą równości, różnorodności i integracji. Nasza polityka zerowej tolerancji w odniesieniu do molestowania, zastraszania i zastraszania naszych uczniów ma zastosowanie do traktowania każdego w naszej organizacji, którego skutkiem jest nękanie, zastraszanie lub zastraszanie. Traktujemy wszystkich dorosłych, uczniów i rodziny w Bellingham Public Schools z godnością i szacunkiem”.

Owym „zastraszaniem” miała być próba dowiadywania się jak to się dzieje, że właścicielka sexshopu szefuje radzie szkoły podstawowej.

Jak na razie wszelkie próby rodziców odzyskania kontroli nad szkołą i tym co jest nauczane spełzają na niczym. Są zbywani bełkotem o różnorodności i oskarżani o sianie nienawiści. To coraz częstsza sytuacja w USA, gdy system dosłownie „przejmuje” dzieci od rodziców.

 

REKLAMA