Marian Banaś na celowniku służb? Zastanawiające słowa prezesa NIK

Marian Banaś / Fot. PAP/Mateusz Marek
Marian Banaś / Fot. PAP/Mateusz Marek
REKLAMA

Na koniec konferencji prasowej, podczas której NIK stwierdził, że organizacja niedoszłych „wyborów kopertowych” z 10 maja ub.r. była nielegalna, Marian Banaś przypomniał o dwóch tajemniczych zdarzeniach z ostatnich dni.

NIK zaprezentował raport, z którego wynika, że czołowe osoby w państwie, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele, działały z pominięciem prawa ws. organizacji niedoszłych wyborów korespondencyjnych, na które wydano ponad 70 milionów złotych z publicznych pieniędzy.

Na sam koniec konferencji Banaś zasugerował, że ostatnie zdarzenia dotyczące siedzib NIK oraz jego rodziny mogły nie być przypadkowe.

REKLAMA

Tak się dziwnie składa, że dwa dni temu dostaliśmy maila, że w naszych budynkach, w ośmiu delegaturach jest podłożona bomba – przypomniał Banaś. Więcej na temat alarmów bombowych TUTAJ.

Dzisiaj przyszedł mail, że rzekomo mój syn, Jakub, ma popełnić samobójstwo. W związku z tym policja pojawiła się u mojej rodziny, u syna, w Krakowie. O komentarz poproszę was już samych – zwrócił się na koniec konferencji Banaś.

Tajemniczy mail

W środę późnym wieczorem na skrzynki pocztowe policji oraz delegatur NIK w całym kraju przyszedł mail z anonimowego konta. Jego autor przedstawiał się jako Jakub Banaś i twierdził, że planuje samobójstwo. Do treści listu dotarł Onet.

„Piszę tę wiadomość, aby nie było wątpliwości – bezpośrednio nikt nie przyczynił się do mojej śmierci. To wyłącznie moja decyzja. Chcę popełnić samobójstwo. Planowałem to od jakiegoś czasu. Nikt mnie nie zamordował. To ja postanowiłem pożegnać się ze światem” – napisano w mailu.

„Moje życia, moja świetnie zapowiadająca się kariera, zostały zrujnowane przez służby PiS. Szantażowano moje ojca, aby zrezygnował ze stanowiska, miałem odegrać rolę karty przetargowej. Koniec tego, skończyło się. Każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Moje zostały już przekroczone” – czytamy.

„Wysadzę dom, zniszczę wszelkie dowody, już nigdy go nie przeszukacie. Już nigdy nie będziecie szantażować mnie, ani mojego ojca. Zostanę zapamiętany jako męczennik.
Jakub Banaś” – napisano w mailu.

Jakub Banaś zdementował, jakoby był autorem listu. Na konferencji zaprzeczył temu także Marian Banaś.

Policja o 6 rano zapukała do domu żony Mariana Banasia, a ok. 8 rano do domu jego syna, Jakuba. – Nie wchodziliśmy do domu. Sprawdzaliśmy informacje, które okazały się nieprawdziwe. Nic się nikomu nie stało – powiedział rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.

Brutalne pobicie, kredyty na słupy, politycy i celebryci. Banaś bierze się za jedną z największych afer

REKLAMA