Polockdownowa drożyzna dewastuje portfele restauracyjnych gości

Restauracja "Bułkęs". / foto: Facebook
REKLAMA

Spragnieni normalności Polacy w sobotę 15 maja po raz pierwszy od wielu miesięcy mogli zjeść coś poza domem. Tego dnia rząd zezwolił bowiem otworzyć restauratorom ogródki. Wielu gości szybko przekonało się, że nie będą bywać w swoich ulubionych miejscach tak często jak wcześniej. Szalejąca drożyzna skutecznie odstrasza.

Przedsiębiorcy w branży gastronomicznej zmagają się z bardzo poważnymi problemami. Będąc w zamknięciu mocno się zadłużyli, żeby przetrwać, dodatkowo wielu brakuje rąk do pracy, bo ciężko utrzymać zespół, skoro nic się nie dzieje.

Tym samym ceny za nasze ulubione potrawy mocno wystrzeliły w górę. O swoim gigantycznym zdziwieniu po otrzymaniu paragonu pisała czytelniczka portalu o2.pl, która wybrała się do restauracji w Gdańsku.

REKLAMA

„Zachęceni zniesieniem obostrzeń wyskoczyliśmy do Gdańska, gdzie oczywiście trzeba zaliczyć obowiązkową rybkę przy plaży. Pożałowaliśmy, gdy zobaczyliśmy rachunek” – pisała do redakcji o2.pl pani Ewelina.

Ceny potraw mocno ją zaskoczyły. „Najtańszy filet z frytkami to prawie 40 zł, surówkę trzeba dokupić dodatkowo, bo nie jest wliczona w cenę. Wzięliśmy jeden zestaw surówek za 10 zł na trzy osoby, ale zdecydowanie wielkość porcji była przeznaczona dla jednej” – relacjonowała.

W taki oto sposób trzyosobowa rodzina, za zwykły obiad nabiła rachunek wysokości 175 zł . Na zaprezentowanym paragonie widać cenę za rybę z dodatkiem, która waha się od 39 do 49 zł. Doliczając zupę i napije wyszło sporo…

Sami restauratorzy jeszcze przed luzowaniem obostrzeń ostrzegali, że będzie dużo drożej. Na taki stan rzeczy składa się sporo czynników.

„W górę poszły ceny wielu produktów. Widzę to, robiąc zarówno prywatne zakupy, jak i zaopatrując się do restauracji. Jest znacznie drożej. Nawet o 20 proc. To musi się przełożyć na ceny w restauracjach. Wielu naszych gości zderzy się z nową rzeczywistością” – mówił przed kilkoma dniami w rozmowie z money.pl znany restaurator Robert Sowa.

REKLAMA