
Były prezydent Lula, który pobyt na wolności zawdzięcza tylko prawniczym kruczkom, jest nadzieją brazylijskiej lewicy na odzyskanie władzy i pokonanie urzędującego prezydenta Bolsonaro. Sondaże po raz pierwszy pokazują, że to realne.
Opublikowane w tym tygodniu sondaże dają lewicowemu politykowi sporą przewagę nad obecnym prezydentem Brazylii. Wybory odbędą się tu jednak dopiero w październiku 2022 roku.
Sondaż przeprowadził Datafolha Institute. Według jego wyników, wybory przyniosłyby sprawującemu władzę w latach 2003-2010 Luizowi Inacio Luli da Silvie 41% głosów w pierwszej turze. Jair Bolsonaro mógłby tu liczyć na 23%.
W drugiej turze Lula wygrałby z wynikiem 55% oddanych na niego głosów, wobec 32% dla obecnego prezydenta. Tylko 11% nie ma tu zdania. Sondaż przeprowadzono na próbie 2071 osób i podano, że margines błędu wynosi 2%.
W pierwszej turze trzecie miejsce zajął były sędzia Sergio Moro z wynikiem 7% głosów. To były minister sprawiedliwości w rządzie Bolsonaro, który złożył rezygnację.
Lula został wypuszczony z więzienia, w którym odbywał wyrok za korupcję. Prawnicy podważyli orzeczenie sądów i w teorii może startować w wyborach. Sąd Najwyższy Brazylii uznał, że przepisy kodeksu karnego przewidujące skierowanie skazanego do więzienia przed wyczerpaniem wszystkich możliwości odwoławczych, były niezgodne z Konstytucją.
Ten wyrok pozwolił mu opuścić muru zakładu karnego w Kurytybie, ale bynajmniej nie uniewinnił od zarzutu łapówkarstwa. W marcu 2021 roku SN przyznał mu bierne prawa wyborcze. W ostatnich dniach ten działacz Partii Robotniczej spotykał się z politykami i przedsiębiorcami. Ma wsparcie zagranicy, która chciałaby się pozbyć także „Trumpa tropików”.
Źródło: AFP