Żarty się skończyły! Część naukowców chce, by ludzie którzy odmawiają szczepień przeciwko COVID-19 ponosili rozmaite konsekwencje! – podaje „Fakt”. W ostatnim czasie w obiegu pojawiało się sporo informacji o szantażu na niezaszczepionych w postaci godziny policyjnej, zakazu przemieszczania czy konsekwencjach w zakładach pracy.
Pod koniec kwietnia Onet.pl opublikował badanie pracowni IBRIS, z którego wynikało, że prawie 30 proc. Polaków nie chce się zaszczepić. Choć ciężko ustalić ilu z nas w sumie nie chce przyjąć preparatu. W badań dla Instytutu Ekonomicznego wynika np., że przeciwko przyjęciu szczepionki jest 64 proc. społeczeństwa.
Te liczby prowokują tzw. ekspertów do prześcigania się w przerażających formach przymusu, które miałyby skłonić wolnych ludzi do przyjęcia preparatów przeciwko COVID-19.
W rozmowie z Radiem ZET prof. Miłosz Parczewski ze szczecińskiej kliniki chorób zakaźnych, który jest jednym z doradców premiera do spraw walki z koronawirusem, zaproponował np. godzinę policyjną dla niezaczepionych czy zakaz poruszania się między województwami!
– Nie można dać takim ludziom szansy na zakażanie innych – mówił i tłumaczył, że nie można nikogo zmusić przepisami do szczepienia się przeciwko COVID-19. Więc wpadł na zamordystyczny pomysł, żeby takie tak urządzić, że same zapragną igły w ramieniu.
„Fakt” postanowił pójść za ciosem i wypytać kilku innych lekarzy o to jakie konsekwencje powinni ponosić niezaszczepieni. I tak zdaniem dr. Piotra Rzymskiego, eksperta w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, twierdzi, że personel medyczny i studenci kierunków medycznych powinni mieć obowiązek przyjęcia preparatu przeciwko COVID-19 w ramach „praw pacjenta”.
– Natomiast dla reszty społeczeństwa szczepienia powinny pozostać dobrowolne, ale z założeniem, że jeżeli zrezygnowaliśmy z możliwości bezpłatnego otrzymania szczepionki, to pokrywamy wszelkie koszty opieki medycznej związanej z ewentualnym zachorowaniem na COVID-19. Wystarczy natomiast, że ograniczenia dla niezaszczepionych wprowadzą inne kraje. Kto lubi lub musi podróżować będzie musiał się wtedy z nimi liczyć – mówił Rzymski.
Z kolei zdaniem dr. Krzysztofa Kuszewskiego, epidemiologa i byłego wiceministra zdrowia, ci którzy odmawiają szczepienia powinni ponieść konsekwencje finansowe.
– Jestem za wprowadzeniem ograniczeń dla osób, które nie chcą się zaszczepić, bo powodują zagrożenie dla innych osób, a nawet ich śmierć. Szczepienia przeciwko koronawirusowi powinny być obowiązkowe, tak jak to jest w przypadku dzieci. A ci, którzy się nie chcą zaszczepić, powinni dostawać mandaty – stwierdził na łamach „Faktu”.
Prof. Włodzimierz Gut, wirusolog z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, ma świadomość, że ciężko wprowadzić obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID-19. Jednak podobnie jak jego koledzy po fachu jest bardzo pomysłowy jeśli idzie o sanitarny zamordyzm.
Otóż ten ekspert zaproponował, żeby niezaszczepieni mieli zakaz wstępu na imprezy masowe. Do wywierania nacisku namawia też pracodawców.
– Pracodawcy, którzy nie chcą rozłożenia firmy, mogą swoich pracowników zobowiązać do zaszczepienia. Nie sądzę, że będą oponować, jeśli to się będzie łączyło z utratą pracy – stwierdził.
– Można wprowadzić zasadę, że nieszczepione osoby muszą poddać się bezwzględnemu rygorowi sanitarnemu, a szczepione mogą być z niego zwolnione – mówił dalej.