30-latek zmarł podczas interwencji policji. Wg rodziny policjanci klęczeli na jego głowie

Policja - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Policja - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Krotoszyn (woj. wielkopolskie, Wielkopolska). 30-latek zmarł podczas policyjnej interwencji. Wiadomo, że był pod wpływem dopalaczy. Rodzina twierdzi jednak, że przyczyną śmierci było uduszenie.

30-letni Tomasz Osiński zmarł podczas interwencji policji. Sprawę jego śmierci bada prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim.

Co zabiło 30-latka? Dopalacze, czy policja?

– Nie ulega wątpliwości, że zmarły zażył tego dnia dopalacz. To jednak nie jest wytłumaczeniem całej tej tragedii. Naszym zdaniem, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, zmarł z powodu uduszenia w trakcie policyjnej interwencji. Prowadząca sprawę prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim zdaje się to bagatelizować. Z jej informacji, które do nas dotarły, wynika, że śledczy szukają biegłego, który podobno mieszka we Wrocławiu. Miałby on wydać opinię pod tezę, że wszystkiemu winien był dopalacz – mówi w rozmowie z Onetem adw. Tomasz Terpiński, jeden z pełnomocników rodziny zmarłego.

REKLAMA

Portal Onet skierował w tej sprawie zapytanie do rzecznika prasowego ostrowskiej prokuratury.

– Wciąż czekamy na pierwszą opinię z poznańskiego Zakładu Medycyny Sądowej, w tym na wyniki badań histopatologicznych. Przyczyna zgonu wciąż jest nieznana. Oczywiście z dużą pewnością można dopuścić, że zostaną potem powołani kolejni biegli. Po to, by zebrać pełny materiał dowodowy i dokonać jego prawno-karnej oceny. Strony będą mogły zapoznać się z zebranymi materiałami i zgłaszać własne wnioski dowodowe – mówi prokurator Maciej Meler, rzecznik prokuratury w Ostrowie Wielkopolskim.

Wielkopolanin był znany lokalnej policji. Mundurowi mieli informacje, że zażywa i sprzedaje dopalacze.

3 marca Osiński znów był pod wpływem środków odurzających. W narkotycznym otępieniu nie poznawał nawet własnej partnerki. Krzyczał, że pali go gardło.

Mama 30-latka zadzwoniła na 112 licząc, że tak jak to już wcześniej bywało, przyjadą odpowiednie służby i dadzą synowi zastrzyk, po którym sytuacja się unormuje.

Tym razem jednak policjanci pojawi się w mieszkaniu po to, by zatrzymać Osińskiego. Według relacji rodziców 30-latka, gdy rodzina wyszła z pokoju, mundurowi skuli Tomasza, a gdy odpowiedział agresją – sprowadzili go do parteru.

Rodzice twierdzą, że cała akcja była bardzo drastyczna.

„Klęczał, a jego klatka piersiowa i twarz były przyciśnięte do materaca łóżka. Z opowieści rodziców wynika, że nie miał jak oddychać. Twarz była wciśnięta centralnie w materac, poza tym policjanci stali na jego nogach, klęczeli na jego plecach oraz przyciskali jego głowę. Tomasz słabł z każdą minutą. Policjanci zresztą też” – podaje Onet.

Na miejsce wezwano ratowników medycznych, jednak było już za późno.

– Gdy weszli do pokoju, z Tomaszem nie było żadnego kontaktu. Był przyciśnięty do łóżka. Policjanci wymuszali na ratownikach, jak najszybsze podanie zastrzyku. Jeden z nich wkłuł się więc w pośladek. Gdy wbił igłę, nie było żadnej reakcji u tego chłopaka, a normalnie pośladek zadrży. Ratownicy kazali więc podnieść jego głowę z materaca. Gdy spojrzeli na twarz zauważyli, że wzrok jest wbity w jeden punkt. On już nie oddychał, nie żył, był cały siny. Wszystko wskazuje na to, że wcześniej doszło u niego do hipoksji, czyli niedoboru tlenu. Ratownicy przeprowadzili reanimację, ale nie przywrócili u niego czynności życiowych – mówi informator Onetu związany z krotoszyńską służbą zdrowia.

Policja nie czekała na ekspertyzę? „Zmarł po zastrzyku”

Krotoszyńska policja po zdarzeniu nie czekała ponoć na wyniki badań z Zakładu Medycyny Sądowej. Szybko podali informację, że 30-latek stracił przytomność po podaniu zastrzyku i po chwili zmarł.

– Komunikat krotoszyńskiej policji to kolejny olbrzymi znak zapytania. Przecież do tej pory, a minęło 2,5 miesiąca od zgonu, nie ma szczegółowych wyników badań z sekcji zwłok. Jednak policja, tuż po zgonie Tomasza, wydała oświadczenie do mediów, że zmarł po podaniu zastrzyku. W mojej ocenie to nieprawdziwy komunikat, którym policja próbowała ustawić fałszywą narrację w tej sprawie – mówi adw. Tomasz Terpiński, pełnomocnik rodziny zmarłego 30-latka.

Rodzina zmarłego ma obiekcje, co do pracy policji oraz tego, że śledztwo prowadzi prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim. Według nich następuje tu konflikt interesów i sprawa może nie zostać odpowiednio dobrze zbadana.

Źródło: Onet.pl

REKLAMA