
Policja chciała wlepić 20 złotych mandatu, sąd podwyższył kwotę do 200 złotych, ale obywatel nie odpuścił i wygrał. Nie musi płacić grzywny za próbę zrobienia zakupów podczas godzin dla seniorów. Sprawa ma swój szczęśliwy finał po niemal pięciu miesiącach.
43-letni pan Sławomir tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 2020 chciał zrobić zakupy w Kauflandzie w Tychach. Od ochroniarza usłyszał, że do sklepu nie wejdzie, bo obowiązują godziny dla seniorów. Wówczas, wymysłem polityków, w godzinach 10-12 zakupy mogły robić wyłącznie osoby powyżej 60. roku życia.
– Tłumaczyłem ochroniarzowi, że muszę zrobić zakupy, bo idę do pracy na druga zmianę i w domu nie będzie jedzenia, jeśli go teraz nie kupię. Sklep był ogromny, klientów było niewielu, a ja chciałem skorzystać z kas samoobsługowych, do których nie było chętnych, bo seniorów obsługiwały kasjerki – wspomina w rozmowie z katowickim oddziałem „Gazety Wyborczej” pan Sławomir.
I wszedł do sklepu. Ochroniarz nie dał za wygraną, powiadomił kierownika sklepu, a ten wezwał policję. Funkcjonariusze stawili się naprędce, zastali 43-latka podczas „wykroczenia” polegającego na wkładaniu zakupów do wózka i wyciągnęli bloczek mandatowy.
„Uczciwie” zaproponowali 20 złotych mandatu za zrobienie zakupów w trakcie godzin dla seniorów. Tyszanin kwitka nie przyjął.
– Tu nie chodziło o pieniądze, ale o zasadę – podkreśla 43-latek.
Policja skierowała więc wniosek do sądu o ukaranie. Co więcej, funkcjonariusze napisali tam, iż pan Sławomir nie pracuje i nie osiąga dochodu.
– To była złośliwość z ich strony, bo przecież mówiłem im, gdzie pracuję – podkreśla mężczyzna.
Jakież było zdziwienie pana Sławomira, gdy w lutym ni stąd, ni zowąd otrzymał z sądu w Tychach wyrok w trybie nakazowym. Miał zapłacić grzywnę w wysokości 200 złotych. Sąd podjął decyzję na podstawie notatki policjantów.
Wkurzony 43-latek odwołał się od wyroku. Podkreślił, że godziny dla seniorów zostały wprowadzone drogą rozporządzenia, a nie ustawy, a ponadto przepis nie zabraniał klientom przebywać w sklepach. W kwestii mandatów natomiast przepisy mówiły jedynie o karaniu właścicieli sklepów za obsługę w godzinach 10-12 osób poniżej 60. roku życia.
Sąd Rejonowy w Tychach uznał argumenty pana Sławomira i sprawę umorzył.
Decyzja nie jest jeszcze prawomocna. Policja może odwołać się od postanowienia sądu. Czy to zrobi, nie wiadomo. Tamtejsza rzecznika przekazała, że komenda czeka na pisemne uzasadnienie z sądu.
Pan Sławomir się zawziął i wygrał, ale co stracił czasu i nerwów, to jego. Ilu ludzi w takiej sytuacji machnęło ręką, a dzięki temu dumna z siebie policja może chwalić się wysoką statystyką koronamandatów?
Bezczelność polskiej policji. Funkcjonariusze wmówili wykroczenie, a potem skłamali w sądzie
Źródło: katowice.wyborcza.pl/NCzas