Historia po żydowsku. Niby prawda, ale dość dziwna

powstanie/Żydzi w getcie warszawskim/fot. Wikimedia Commons
Zdjęcie ilustracyjne / Żydzi w getcie warszawskim/fot. Wikimedia Commons
REKLAMA

W Polsce mamy do czynienia z sprzecznymi w niektórych elementach narracjami wydarzeń z okresu II wojny i okresu powojennego uprawianej przez historyków żydowskich. Historia bywa pisana pod potrzeby współczesne. Grabowski, Gross i inni mają rzekomo demitologizować wojenną narrację Polaków, ale są tylko trybami narracji tworzonej po latach w Izraelu.

Ten ma już „oczyszczone” relacje z Niemcami, pozostali więc na placu boju nieokreśleni bliżej „naziści”. Ci mogą już być np. także Polakami. I okazuje się, że to przeciw nim toczyła się cała ta wojna. Absurd? Niekoniecznie. W dzienniku „Times of Israel” ukazał się wywiad i omówienie książki o kobietach w żydowskim ruchu oporu („Światło dni”). Z pozoru jeszcze jedna historyczna książka o mniej znanych aspektach oporu, głównie w gettach. Poza tym, swoiste… kuriozum.

Autorką jest Judy Batalion, która zaczerpnęła inspirację z wydanych w 1946 roku w Nowym Jorku wspomnień w języku jidysz młodych Żydówek pt. „Kobiety w getcie”.

REKLAMA

W wywiadzie i omówieniu książki nie pada ani razu słowo Niemcy. Są wyłącznie „naziści”, niestety, często w kontekście kojarzonym z Polską. Można sobie tylko wyobrazić, co z tego zrozumie niewyedukowany historycznie czytelnik.

Oto kilka przykładów. Redakcja zachwala książkę, w której autorka – „Batalion zebrała na 576 stronach historie oporu Żydów w Polsce wojennej”.

I dalej: „szczegółowa książka, która przeplata losy różnych grup oporu w różnych polskich gettach i różnych kobiet”. Mamy więc znowu „polskie getta”, ale nie tylko.

Zdanie wplecione w pytanie redakcji: „Opowiada Pani szczególnie i szczegółowo historie dwudziestu kobiet, które należały do ​​żydowskiego ruchu oporu w Polsce”. Okazuje się przy tym, że ten ruch oporu był szeroki, że korzystał z „postępowych” wzorów zarówno syjonizmu, jak i marksizmu („mówimy o grupach partyzanckich, które walczyły w środku Holokaustu”).

Chasia Bielicka, „która była antyfaszystowską bojowniczką w Białymstoku” współpracowała z „partyzantami rosyjskimi” i przekazywał broń od „ukrytych antyfaszystów w ruchu nazistowskim”.

W sporym artykule, ani razu nie pada słowo „Niemcy”. Rzecz dzieje się w Polsce, gdzie grasują niezidentyfikowani narodowo „naziści”, którzy dokonują Holocaustu. Przeciw nim występuje dobrze zorganizowany żydowski ruch oporu, w którym „postępową” rolę odgrywają dodatkowo kobiety. Tworzenie, nawet z okruchów historii, pewnego mitu narodowego, jest rzeczą usprawiedliwioną. Kiedy jednak umieszcza się go w skrzywionym kontekście, grozi to i zakwestionowaniem samego mitu.

REKLAMA