Po abordażu na Ceutę mieli odsyłać imigrantów do Maroka. Teraz apelują do regionów o ich przyjmowanie

Co najmniej 5 tysięcy nielegalnych imigrantów przedostało się jednego dnia z Maroka do hiszpańskiej Ceuty. Zdjęcie: Newsin/zrzut z ekranu
Co najmniej 5 tysięcy nielegalnych imigrantów przedostało się jednego dnia z Maroka do hiszpańskiej Ceuty. Zdjęcie: Newsin/zrzut z ekranu
REKLAMA

Hiszpańska eksklawa Ceuta jest przytłoczona obecnością setek młodych imigrantów. Władze zapowiadały po masowej inwazji imigrantów równie masowe odsyłanie ich do Maroka. Jednak pod płaszczykiem humanitaryzmu dalej wciela się w życie plany wprowadzania jeszcze większej „różnorodności” społecznej.

Część nachodźców wyjedzie wkrótce do Hiszpanii kontynentalnej. Gmina Ceuta wezwała 17 hiszpańskich regionów do „okazania solidarności” w parcelacji swoich kłopotów i przeniesienia ich na kontynent. Chodzi zwłaszcza o tzw. „nieletnich bez opieki”.

Po pierwszym szoku związanym z masową inwazją na wyspę z terenu Maroka, zmieniono już on. Media przekazują wzruszające uściski migranta z opiekującą się nim członkini a Czerwonego Krzyża. Pojawiły się też potępienia funkcjonariuszy, którzy spychali idących do abordażu młodzieńców do morza. Amnesty International już żąda śledztwa i karania straży granicznej.

REKLAMA

Stan wyjątkowy u bram Europy trwa. Na Ceucie wylądowało co najmniej od 8 do 10 000 migrantów z sąsiedniego Maroka. Mała hiszpańska enklawa pogrążyła się w kryzysie. Setki nastolatków, a nawet znalazło się na jej ulicach. Do Maroka wydalono 6,6 tys.

Urzędnicy rządowi oszacowali, że wśród przybyłych migrantów około 1500 osób było w wieku poniżej 18 lat. 438 dzieci i nastolatków zarejestrowano w dwóch ośrodkach miejskich, gdzie zostały zakwaterowane i nakarmione po przeprowadzeniu testów na obecność Covid-19. Trwało uruchomianie trzeciego ośrodka.

Setki osób pozostaje na ulicach. Prawie wszyscy nie mają pieniędzy i nie znają ani słowa po hiszpańsku. Niektórzy przyjechali sami, inni przekraczali granicę ze znajomymi lub starszymi braćmi.

Władze 84-tysięcznej Ceuty, o powierzchni 19 km2, wezwały 17 regionów kraju do okazania solidarności. Na razie 200 nieletnich bez opieki już opuściło wyspę i zostało rozmieszczonych w różnych regionach Hiszpanii. Trwają też poszukiwania rodziców nieletnich.

Od czwartku 20 maja działa „gorąca linia” z Marokiem. W ciągu 24 godzin odebrano „ponad 4400 telefonów”. Jednak wielu rodziców wcale nie chce powrotu swoich dzieci, uważając, że w Europie czeka ich lepsza przyszłość. Po ich stronie stoi też prawo, które zabrania (sic!) odsyłania małoletniego do jego kraju pochodzenia bez dokładnego rozeznania jego rodzinnej sytuacji.

Organizacje „humanitarne” twierdzą, że uciekinierzy po powrocie do Maroka będą narażeni na szykany i „odrzucenie”, więc należy im się ochrona i pozostanie w Hiszpanii.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA