Wielka inwigilacja. Urzędnicy prowadzą fałszywe konta, aby wiedzieć o planowanych demonstracjach

Inwigilacja Źródło: Pixabay
Inwigilacja Źródło: Pixabay
REKLAMA

W Holandii urzędnicy miejscy na potęgę szpiegują obywateli. Na portalach społecznościowych roi się od fałszywych kont, z pomocą których sprawdzają, co robią obywatele i czy nie planują buntu.

Deutsche Welle opisało zaskakujące zjawisko w Holandii. Chodzi o fałszywe konta w mediach społecznościowych, które prowadzą… miejscy urzędnicy.

Miejscy urzędnicy prowadzą fałszywe konta na Facebooku i Twitterze, aby przyglądać się mieszkańcom. Chcą wiedzieć, czy planują demonstracje, albo niesłusznie pobierają zasiłki (np. na dzieci lub bezrobotnych).

REKLAMA

Sprawa wyszła na jaw przypadkowo, ale wywołała spore zamieszanie. W efekcie badania przeprowadzonego przez Uniwersytet Nauk Stosowanych NHL Stenden i Uniwersytet w Groningen okazało się, że jedna na sześć gmin w Holandii inwigiluje swoich mieszkańców w sieci.

Urzędnicy sprawdzają też co porabiają „chuligani”. Chcą wiedzieć co lubią i gdzie się spotykają.

Urzędnicy sprawdzają też, czy osoby zarejestrowane jako bezrobotne nie oferują swoich usług np. na Marketplace na Facebooku. Usługa ta pozwala na publikowanie darmowych ogłoszeń.

„Mam znajomą, która była na zasiłku, ale po kryjomu dorabiała. Wrzuciła na Facebooka zdjęcia z pracy i ktoś to zauważył. Teraz musi się tłumaczyć urzędnikom, że to był tylko bezpłatny wolontariat” – przekonuje jedna z Polek mieszkających w Holandii.

Z kolei niektórzy urzędnicy, do których dotarli dziennikarze, przyznali, że tworzą konta pod fałszywymi nazwiskami, żeby dostać się do prywatnych grup na Facebooku i móc swobodnie czytać zamieszczane na nich wiadomości. Do tego w ten sposób mogą kontaktować się z osobami starającymi się o azyl w kraju, żeby prześledzić ich historię, ustalić czy faktycznie zmuszone były one do ucieczki z kraju oraz dowiedzieć się, w jaki sposób udało im się wyjechać.

Dane pozyskiwane w ten sposób urzędnicy umieszczają w specjalnych folderach. To tak, jakby urzędnicy miejscy prowadzili teczki osobowe np. mieszkańcom Warszawy.

Zdaniem prawników takie działania są skandaliczne i naruszają prawo.

„Szpiegowanie obywateli pod fałszywym nazwiskiem, gromadzenie danych osobowych i wchodzenie na prywatne grupy to naruszenie praw obywateli, w tym ich prawa do prywatności. To zwyczajnie nielegalne. Gminy nie mogą wchodzić w rolę policji lub służb wywiadowczych. Przecież nawet jeśli np. policja pracuje pod przykrywką i inwigiluje grupy przestępcze w sieci, to musi najpierw poprosić o zgodę sądu na takie działania. To nie jest rola urzędników, nie mówiąc już o ryzyku wycieku prywatnych danych” – powiedział Bart Custers profesor prawa z Uniwersytetu w Lejdzie, w wywiadzie dla holenderskiej gazety „De Volkskrant”.

Sprawie przyjrzy się minister spraw wewnętrznych Kajsa Ollongren.

Źródło: De Volkskrant / Deutsche Welle

REKLAMA