Drugie najkrwawsze wybory w historii. Zginęło już 85 polityków

Prezydent Maksyku
Prezydent Meksyku Obrador Fot. Wikipedia
REKLAMA

6 czerwca w Meksyku odbędą się wybory. Do tej pory zginęło już 85 polityków, w tym ponad 30 kandydatów ubiegających się w najbliższym czasie o stanowiska. To m.in. wynik układu lokalnych polityków i karteli narkotykowych.

13 maja 2021 roku Abel Murrieta, kandydat w zbliżających się wyborach i były prokurator generalny, został zamordowany w Ciudad Obregón w północno-zachodnim Meksyku. Do zamachu na polityka doszło w biały dzień, gdy ten stał przy ruchliwym skrzyżowaniu w pobliżu galerii handlowej. Kandydat na burmistrza gminy Cajeme rozdawał tam ulotki wyborcze.

W pewnym momencie do polityka podszedł mężczyzna w dżinsach i szarej koszuli i wystrzelił w kierunku Murrieta 10 pocisków, w tym dwa w głowę. Zabójca przeszedł na drugą stronę ulicy i odjechał samochodem. Na nagraniach z kamer, emitowanych w telewizji, widać było porozrzucane ulotki oraz krew na białej koszuli polityka.

REKLAMA

Murrieta to 32. kandydat zamordowany w okresie przed czerwcowymi wyborami. W przyszłym miesiącu Meksykanie wybiorą 500 członków Kongresu, 15 gubernatorów stanów oraz tysiące burmistrzów i lokalnych urzędników.

Od czasu rozpoczęcia okresu wyborczego we wrześniu 2020 roku w Meksyku zamordowano 85 polityków, w tym 32 kandydujących w czerwcowych wyborach. Są to zatem drugie najbardziej krwawe wybory w historii od czasu wyborów prezydenckich z 2018 roku.

Jak podaje Etellekt Consultores większość ofiar to kandydaci na burmistrza z partii sprzeciwiających się oficjelom rządzącym w tych stanach. Ich śmierć miała obnażyć głębokie powiązania pomiędzy zorganizowanymi grupami przestępczymi, a lokalnymi urzędnikami, którzy je chronią.

– Jeśli stawiasz im czoła, będziesz nękany lub zabity – mówił Rubén Salazar, dyrektor Etellekt.

– To jest meksykańska demokracja na szczeblu lokalnym… Nikt nie może się ubiegać o urząd bez pozwolenia burmistrza i lokalnego szefa przestępców – dodał.

Murrieta nie był tutaj wyjątkiem. W wyemitowanym spocie wyborczym oświadczył bowiem, że „poważanie podchodzi do przestępstw” i „nie boi się”. Kilka godzin później został zastrzelony. Jego zabójca został zarejestrowany przez monitoring stanowy, w miejscu, gdzie były minister bezpieczeństwa prezydenta Lópeza Obradora ubiega się o stanowisko gubernatora.

Sam prezydent López Obrador postuluje politykę „uścisków, nie kul” dla przestępczości zorganizowanej. Jednak przemoc narasta od czasu, gdy w 2006 roku prezydent Felipe Calderón rozpoczął wojnę z narkotykami. Z przeprowadzonego w tym miesiącu sondażu przez gazetę El Financiero wynika, że z podejściem obecnego prezydenta nie zgadza się dwie trzecie Meksykanów. Politykę tę akceptuje natomiast tylko 18 proc. badanych.

– Prezydent nie chce przyznać, że w kraju istnieje bardzo duży problem polityki narkotykowej, który postępuje gigantycznymi krokami – mówił Salazar.

Według analityków w Meksyku panuje atmosfera polaryzacji, podsycana przez codzienne konferencje prasowe prezydenta. Obrador wygłasza na nich krytyczne wobec swoich oponentów politycznych i władz wyborczych uwagi.

– López Obrador spolaryzował te wybory do tego stopnia, że praktycznie wypowiedział wojnę instytucjom wyborczym. Moim wielkim zmartwieniem jest to, że to, co widzimy teraz, nie skończy się po 6 czerwca – oceniła Gema Kloppe-Santamaría, ekspert ds. przestępczości i przemocy z Loyola University w Chicago.

Źródło: mexiconewsdaily.com

REKLAMA