Więzienie za złamanie kwarantanny? Basiukiewicz: znajdujemy się gdzieś między kartami Nowego Wspaniałego Świata i Limes Inferior

Dr Paweł Basiukiewicz. (Fot. Facebook)
Dr Paweł Basiukiewicz. (Fot. Facebook)
REKLAMA

39-letnia mieszkanka Torunia, Karolina L. dwukrotnie złamała kwarantannę. Kobieta spędziła z tego powodu pięć miesięcy w areszcie. Teraz Sąd Okręgowy w Toruniu skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu. Sprawę skomentował na Twitterze pracujący na oddziale zakaźnym elektrokardiolog dr Paweł Basiukiewicz.

39-latkę zatrzymano wiosną 2020 roku, tuż po wybuchu mniemanej pandemii. Kobieta dwukrotnie złamała kwarantannę wychodząc po zakupy. Niedługo potem okazało się, że sama ma pozytywny wynik testu na koronawirusa. Prokuratura ustaliła, że Karolina L. podczas tych dwóch wyjść miała styczność z 31 osobami, które później także trafiły na przymusową kwarantannę.

Pracownicy sanepidu mieli poinformować kobietę, że mogą pomóc jej z zakupami. Mimo to 39-latka złamała kwarantannę. Tłumaczyła, że wyszła z domu po leki na depresję, na którą od dawna się leczy. Nie miał jej kto wyręczyć, bo mieszka ze starszym, schorowanym mężem. Okazało się jednak, że kobieta kupowała też inne środki oraz kubek w sklepie z pamiątkami.

REKLAMA

Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód oskarżyła 39-latkę o tzw. sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego (art. 165 par. 1 kodeksu karnego).

Prokuratura zażądała 1,5 roku bezwzględnego więzienia dla kobiety, jednak sędzia Sądu Okręgowego w Toruniu, Hanna Konrad, odrzuciła to żądanie. Sąd nakazał Karolinie L. wypłacenie odszkodowania w wysokości po 150 zł poszkodowanym, których naraziła.

Sąd wziął jednak pod uwagę, że 39-latka chodziła w chuście lub maseczce. Uznał więc, że prawdopodobieństwo zarażenia innych osób było bardzo małe. Decyzję sądu potwierdził wirusolog w toku postępowania. Potwierdził też, że żadna z potencjalnie narażonych osób nie zaraziła się.

To jednak nie jedyne problemy Karoliny L. z tzw. wymiarem sprawiedliwości. Wcześniej kobieta za sprawą prokuratury spędziła w areszcie 5 miesięcy. Obrońca kobiety, Mariusz Lewandowski, wielokrotnie zaskarżał decyzje o orzeczeniu i przedłużaniu aresztu. Sąd jednak zgodził się tylko na zamianę aresztu na poręczenie majątkowe w wys. 4 tys. zł. Nikt z rodziny nie wpłacił jednak tej sumy.

Dopiero, gdy sprawa została nagłośniona przez media, poseł Arkadiusz Myrcha „wystąpił do Prokuratora Generalnego z interwencją i prośbą o wyjaśnienia zasadności stosowania przez prokuraturę najsurowszego środka zapobiegawczego”. Obrońca kobiety wskazywał, że aresztowanie jej było pozbawione sensu.

Sąd uchylił areszt pani Karolinie bez poręczenia. Zdecydował, że wystarczy, by dwa razy w tygodniu meldowała się w ramach dozoru na komisariacie policji. To niezbyt dolegliwe warunki. Co zaskakujące, dziś przedstawiciel Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód, pierwszy raz od pięciu miesięcy, nie wnosił już o stosowanie tymczasowego aresztowania – mówił we wrześniu 2020 roku Lewandowski.

„Jeśli to prawda, znajdujemy się gdzieś między kartami Nowego Wspaniałego Swiata i Limes Inferior” – skomentował doniesienia na temat kary, jakiej domagała się prokuratura Paweł Basiukiewicz.

Źródła: Polsat News/Twitter

REKLAMA