Nowy proces w sprawie próby wysadzenia katedry Notre-Dame w Paryżu

Spalona katedra Notre Dame w Paryżu. Foto: PAP/EPA
Spalona katedra Notre Dame w Paryżu. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Sprawa pożaru katedry Notre-Dame nadal pozostaje niewyjaśniona. Jednak trzy lata wcześniej doszło do próby jej wysadzenia, a sprawa ta ma teraz kolejny epilog w sądzie.

Był to nieudany atak za pomocą samochodu-pułapki wypełnionego sześcioma butlami z gazem i zaparkowanego pod katedrą. Samochód nie wybuchł, bo nie zadziałał zapalnik. Peugeotem 607 na rue de la Bûcherie zainteresował się w końcu 4 września 2016 roku patrol policji i rozpoczęło się śledztwo.

Okazało się, że za tą próbą zamachu stoją islamistki. Ich rozprawa miała już miejsce i zapadły dość wysokie wyroki za akt terroru. Teraz we wtorek 25 maja, przed Specjalnym Sądem Przysięgłych w Paryżu rozpoczął się proces apelacyjny Inès Madani i Mohameda Lamine Aberouza.

REKLAMA

Przedmiotem jest nie tylko sprawa „butli gazowych pod Notre-Dame”, ale i atak nożem na funkcjonariuszy policji w Essonne. Te drufie wydarzenia miały miejsce 8 września 2016 roku, cztery dni po odkryciu samochodu-pułapki w Paryżu. Policjanci zostali zaatakowani nożem podczas interwencji w Boussy-Saint-Antoine (departament Essonne) i ratowali się zranieniem atakującej terrorystki.

Obydwa zamachy łączy jej osoba. Nożem posłużyła się Inès Madani, a DNA tej młodej kobiety, mającej wówczas zaledwie 19 lat, znaleziono także w aucie, które należało do jej ojca. Zradykalizowała się pod wpływem narzeczonego-islamisty pod koniec 2014 roku.

Jesienią 2019 roku przed sądem stanęło w sumie osiem osób. Podejrzany o podżeganie do zamachów Rachid Kassim został skazany na dożywocie, Inès Madani otrzymała trzydzieści lat więzienia, a jej koleżanka Ornella Gilligmann dwadzieścia pięć lat.

Sarah Hervouët i Amel Sakaou, dwie kobiety aresztowane wraz z Inès Madani w Essonne, skazane zostały wyrokami po dwadzieścia lat więzienia. Trzy inne osoby otrzymały łagodniejsze kary: pięć lat więzienia dla Samii Chalel, trzy lata dla Mohameda Lamine Aberouza i trzy lata dla Selimy Aboudi.

Jedynie Inès Madani i Mohamed Lamine Aberouz zdecydowali się na odwołanie od wyroku. Rozprawa potrwa od 25 maja do 7 czerwca i grożą im takie same kary jakich prokurator zażądał w 2019 roku – kara dożywotniego pozbawienia wolności dla kobiety i pięć lat pozbawienia wolności dla Aberouza.

Adwokat Inès Madani ocenił decyzję pierwszej instancji jako „przesadną” i „wydaną pod publikę”. Twierdzi, że sąd „nie uwzględnił faktów, zmiany radykalnych poglądów, ani bardzo młodego wieku Madani”.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA