Jak naprawdę zginął 45-letni oficer ABW? Agencja ustaliła, że mężczyzna, który wypadł z okna nie był pod wpływem narkotyków.
W ub. tygodniu spore poruszenie wywołała śmierć 45-letniego oficera ABW. Major kontrwywiadu wypadł z okna na czwartym piętrze centrali ABW przy ulicy Rakowieckiej 2A.
Wczoraj okazało się, że prokuratura wszczęła śledztwo, aby ustalić, czy mężczyzna popełnił samobójstwo, czy ktoś go do tego namawiał lub w inny sposób „pomógł”.
Teraz reporter śledczy o2 Łukasz Maziewski ujawnił, że raport ABW nie wykazał, aby oficer był pod wpływem narkotyków ani leków. Sytuacja jest o tyle szokująca, że okna w tym budynku są zamknięte, a major musiałby wyskoczyć przez okno w łazience.
„Błyskawicznie poddano próbki analizie toksykologicznej. Sprawdzano, czy we krwi nie było narkotyków lub leków psychotropowych. Według informacji portalu o2.pl, badania nie wykazały obecności takich środków” – wyjaśnia Maziewski.
Jego koledzy nie wierzą jednak w taki scenariusz. Gdyby chciał się zabić, to mógł po prostu strzelić sobie w głowę.
Tymczasem oficer wypadł z czwartego piętra, a następnie skonał niedługo po przywiezieniu do szpitala. Gdyby było to zatem samobójstwo, to mężczyzna wybrał najbardziej bolesną śmierć – zamiast skoczyć z większej wysokości lub zastrzelić się z broni.
Major ostatnio pracował w Departamencie Ochrony Informacji Niejawnych. Miał zatem dostęp do informacji m.in. wobec kogo prowadzone są tajne operacje służb.
„Był czysty, nic tam nie znaleziono. Próbują zrobić z niego wariata, ale żona powiedziała, że nie pozwoli go w nic uwikłać” – powiedziała osoba znająca kulisy sprawy.
Jednak według innych informacji, do których dotarli dziennikarze mężczyzna miał przed tragiczną śmiercią wykazywać objawy depresji.
„Kilku osobom – w tym zmarłemu w piątek – zajęto telefony, aby wykonać ich klonowanie. Przez tę procedurę rozumie się przenoszenie danych z jednego urządzenia na drugie” – dodaje reporter.
Źródło: o2