Bohater afery reprywatyzacyjnej uniewinniony. Sąd bezlitosny dla prokuratury

Sędzia - zdj. ilustracyjne.
Sędzia - zdj. ilustracyjne / Fot. PAP.
REKLAMA

Były wiceszef stołecznego BGN Jakub Rudnicki został uniewinniony w procesie dotyczącym oszustwa przy przejmowaniu mieszkania. Sąd stwierdził, że nie ma dowodów, aby w tej sprawie dopuścił się oszustwa.

Były wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakub Rudnicki (zgadza się na podawanie nazwiska) został uniewinniony w pierwszej z trzech spraw afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. Urzędnik był oskarżany o oszustwa na szkodę starszego mężczyzny w sprawie zawarcia umowy przeniesienia własności lokalu oraz podrobienia podpisu na protokole zdawczo-odbiorczym potwierdzającym jego wydanie.

Wyrok dotyczy 190-metrowego lokalu przy ul. Łuckiej, w którym – jak ustalono w toku śledztwa – mieszkał samotnie uchodzący za zamożnego emerytowany lekarz Andrzej J. 84-latek zawarł z małżeństwem Rudnickich (znajomymi jego zmarłej żony) umowę przeniesienia własności lokalu.

REKLAMA

Rudnicki zobowiązał się zapłacić zaległy czynsz w kwocie 7 tys. zł i wypłacać emerytowi dożywotnio, co miesiąc, 4 tys. złotych. Po śmierci J. mieszkanie przy Łuckiej zostało sprzedane.

Prokuratura wskazywała, że w związku z nabyciem lokalu oraz praw z nim związanych o wartości ok. 1 mln 700 tys. zł oskarżony poniósł realne koszty w kwocie niecałych 120 tys. zł. Jednak śledczy nie przedstawili sądowi dowodów, które pozwalałyby wydać wyrok.

Mało tego, w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Monika Łukaszewicz wskazywała, że prokuratura, oprócz bycia oskarżycielem, powinna dążyć do odkrycia prawdy obiektywnej i ustalenia faktów Zdaniem sędzi „na pewnym etapie postępowania przygotowawczego” zasada ta „zniknęła z pola widzenia prokuratury”.

„Jeśli oskarżyciel widzi, że nie ma podstaw do aktu oskarżenia, powinien zdobyć się na przyznanie się do błędu” – oceniła sędzia. Sędzia podkreśliła, że mimo malejącej liczby dowodów wskazujących na winę Rudnickiego, prokuratura wciąż dążyła do udowodnienia, że jest on osobą winną.

Zawiadomienie do prokuratury złożył po śmierci Andrzeja J. jego pasierb, który od 30 lat nie utrzymywał z nim kontaktu i nie był nawet na jego pogrzebie.

„Jeśli ktoś jest w relacji spowinowacenia, a potem uznaje, że zmarły nie zasługuje nawet na jego obecność na pogrzebie, to wydaje się, że nie ma moralnego prawa do tego, by występować o odszkodowanie” – oceniła sędzia Łukaszewicz.

Prokurator to zawiadomienie zweryfikował negatywnie i stwierdził, że nie doszło do takiego przestępstwa. Od decyzji tej wpłynęło odwołanie, jednak sąd utrzymał ją w mocy.

Jak wskazała sędzia „po upływie dość znaczącego czasu” prokuratura podjęła postępowanie, choć nie ujawniono nowych okoliczności sprawy.

„Król okazał się nagi. Nie było żadnych dowodów, które mogłyby potwierdzić, że – zawierając umowę z Andrzejem J. – Jakub Rudnicki dopuścił się oszustwa, że wykorzystał tego człowieka, że wprowadził go w błąd co do wartości jego nieruchomości, że nie wywiązał się z umowy, że zachował się w sposób dla niego niekorzystny” – podsumował sąd.

Prokuratura zapowiada zaskarżenie wyroku.

Źródło: Onet

REKLAMA