Podwyżkami cen nie zwalczy się palenia. Przykład z Europy

Papierosy.
Papierosy - zdj. ilustracyjne. Foto: Pixabay
REKLAMA

We Francji od lat, i to praktycznie co pół roku, mają miejsca kolejne podwyżki cen papierosów. Ich cena przekroczyła już 10 euro za paczkę. Za każdym razem podwyżki tłumaczone są troską o zdrowie i walką z nikotynizmem.

Zdaje się jednak, że nad Sekwaną osiągnęli już punkt krytyczny. W 2020 roku liczba palaczy przestała spadać. Taki jest wniosek z danych Francuskiej Agencji Zdrowia, opublikowanych tuż przed Światowym Dniem Bez Tytoniu, który przypada w poniedziałek 31 maja.

Nawet wśród osób o najniższych dochodach, „w kontekście kryzysu społecznego”, liczba palaczy papierosów nie spadła, ale… wzrosła. Z 29,8% w 2019 r., do 33,3% rok później.

REKLAMA

W 2020 r. ponad 30% dorosłych w wieku 18-75 deklarowało, że pali przynajmniej sporadycznie (31,8%), a jedna czwarta codziennie (25,5%). Po kilku latach trend spadkowy został zatrzymany.

Wcześniej odsetek palaczy spadł z 34,5% do 30,4% w latach 2016-2019, a liczba palących codziennie spadła z 29,4% do 24%. 33% codziennych palaczy jest wśród biednych, czyli osób o niskich dochodach. Dla nich to często katastrofa.

Z kolei w grupie o najwyższych dochodach tylko 18% twierdzi, że codziennie pali. Nic dziwnego, bo tych stać na inne „używki”. Agencja Zdrowia uznała za „kolejny niepokojący sygnał” to, że w 2020 r. tylko 29,9% nałogowych palaczy próbowało rzucać palenie. Odsetek takich osób „znacznie spadł” w porównaniu z rokiem 2019, gdy takie próby podejmowało 33,4% palaczy. Najwyraźniej antynikotynowa propaganda też przestała działać.

Agencja przygotowała raport na podstawie ankiety przeprowadzonej na próbie 14 873 osób. W swoich wnioskach zauważa, że „kryzys zdrowotny związany z Covid-19 oraz jego ekonomicznymi i społecznymi ograniczeniami nie wydaje się tu mieć specjalnego wpływu na wyniki”. Najwyraźniej ten arsenał środków się wyczerpał.

Dodajmy, że wyrósł za to prawdziwy czarny rynek obrotu tytoniem. Na północy Paryża, np. koło metra Barbes, przechodnie są namawiani do zakupu papierosów za pół ceny. Upadła niemal sprzedaż papierosów w regionach przygranicznych, bo tam jeździe się na zakupy na drugą stronę, a palacze starają się też „importować” papierosy na własną rękę.

Pewnie dlatego po głowach „progresistów” kołatają się już idee naśladowania Australii i jej sposobów oduraczania.

E-papierosy będą na recepty. Normalne papierosy jeszcze w sprzedaży


Jakoś trudno im uznać, że luzie są dorośli i mogą sami podejmować decyzje. Teraz okazuje się np., że „za dużo papierosów pokazywanych jest nadal w filmach”, co wysuwa Liga Walki z Rakiem. Po obejrzeniu w tym aspekcie 150 filmów jej przedstawiciele stwierdzili „wszechobecność tytoniu we francuskim kinie”. Mówią nawet o „agresywnych i podstępnych kampaniach kierowanych do młodzieży” przez przemysł tytoniowy.

Teraz wrogowie papierosów mówią, że „wykonali już lwią część pracy”, ale dodają, że dalej „będzie trudno osiągać postęp”, bo trzeba „dotrzeć do tych mniej wrażliwych na komunikaty prewencyjne”. Chociaż od 2017 r. rząd znacznie podniósł podatki od wyrobów tytoniowych, co doprowadziło do ceny 8 euro za paczkę w marcu 2018 r. i do około 10 euro na początku 2020 r., to teraz sięgną po kolejne środki. Będą gonić USA, Wielką Brytanię i Australię. Celem jest „pierwsze pokolenie wolne od tytoniu” do 2030 r.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA