Ambasador Francji wezwany na dywanik izraelskiego MSZ za „ryzyko apartheidu”

Francuskie MSZ na Que d'Orsay. Foto: Wikipedia
Francuskie MSZ na Que d'Orsay. Foto: Wikipedia
REKLAMA

Francuski MSZ Jean-Yves Le Drian w kontekście wydarzeń w Izraelu mówił o „ryzyku apartheidu”. W związku z tymi słowami Izrael natychmiast wezwał do swojego MSZ ambasadora Francji w tym kraju.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela wezwało w czwartek 27 maja ambasadora Francji w Izraelu w związku wystąpieniem szefa dyplomacji Jean-Yvesa Le Driana, który mówił o „ryzyku apartheidu” w państwie hebrajskim. Drian mówił, że takie ryzyko powstanie, jeśli Palestyńczycy nie dostaną własnej państwowości.

Izraelski MSZ Gabi Ashkenazy oświadczył w Jerozolimie ambasadorowi Ericowi Danonowi, że uwagi Jean-Yvesa Le Driana były „niedopuszczalne, bezpodstawne i oderwane od rzeczywistości”. Rozmowę potwierdziła agencja AFP powołując się źródło dyplomatyczne.

REKLAMA

Izraelskie MSZ podobno oczekuje, że „jego przyjaciele nie będą mówić nieodpowiedzialnie, aby nie wzmacniać ekstremistów oraz działań antyizraelskich i antysemickich” za granicą.

W niedzielę 23 maja minister Jean-Yves Le Drian występował w TV i powiedział, że „gdybyśmy przez przypadek otrzymali inne rozwiązanie niż rozwiązanie dwu-państwowe, to mielibyśmy do czynienia z apartheidem, który trwałby przez długi czas”.

Francuski minister dodał, że „ryzyko apartheidu będzie duże, jeśli nadal będziemy postępować zgodnie z logiką tylko jednego państwa lub utrzymywania status quo”. Izraelski premier Benjamin Netanjahu nazwał to… „obłudną i fałszywą lekcją moralności”.

W czasie konfliktu, Francja poczyniła gesty na rzecz Izraela. W Paryżu zakazano np. demonstracji pro-palestyńskich. Jednak Izrael nie chce tu żadnych europejskich mediacji.

Źródło: AFP

REKLAMA