Europejskie miasto pod rządami Zielonych organizuje „miesiąc dekolonializmu” celem reedukacji mieszkańców

Dworzec w Grenoble. Foto: wikimedia
Dworzec w Grenoble. Foto: wikimedia
REKLAMA

Alpejskie Grenoble z ładnej i spokojnej miejscowości stało się w ostatnich latach miejscem zamieszek, starć z policją, sporym ośrodkiem imigracji. W ratuszu Grenoble rządzi polityk partii Zielonych (EELV) Eric Piolle.

Szuka zapewne wyjścia z sytuacji braku społecznego bezpieczeństwa, fiaska integracji i pojawiającego się tu zjawiska „separatyzmu islamistycznego”. Jednak jak przystało na polityka lewicy, proponuje rozwiązania „niekonwencjonalne”.

W takiej Szwecji dla poprawienie integracji wprowadzono niedawno dla migrantów naukę jazdy na rowerach, we Francji mer Grenoble zadba o ich lepsze samopoczucie, a przy okazji o „reedukację” mieszkańców.

REKLAMA

Piolle razem z Rokhayą Diallo – „antyrasistowską i feministyczną dziennikarką” organizuje w swoim mieście „miesiąc dekolonializmu”. Diallo zasłynęła np. organizacją we Francji seminariów i spotkań, na które zakazano wstępu białym, oskarżeniami policji o „systemowy rasizm” i tzw. „afro-feminizmem”.

„Miesiąc dekolonialny” w Grenoble odbędzie się w czerwcu. Od 10 do 30 czerwca odbędą się liczne warsztaty dla mieszkańców, którzy mają się nauczyć jak „wyjść poza kolonialną wyobraźnię”.

Ideologia „dekolonializmu” ma być antyrasistowską ripostą powstałą na fali ruchu BLM dla państwa. Rozwija się w świecie akademickim, ale wchodzi coraz mocniej do świata polityki, nawet na poziomie samorządowym.

Merostwo Grenoble, na czele którego stoi Eric Piolle, polityk lewego skrzydła lewicowej EELV wspiera taką ideologię. Do końca nie wiadomo czy chodzi o jakiś akt masochizmu, czy opisanej przez Michela Houellbecqa „uległości”.

W programie „miesiąca dekolonizacji Grenoble” jest „obrona wspólnego życia, przez identyfikację rzeczywistych przeszkód, które utrudniają jego osiągnięcie”. W tym celu należy „przezwyciężyć kolonialną wyobraźnię, która nadal zatruwa naszą zbiorową świadomość” – twierdzi mer.

Będzie też debata o „mechanizmach rasizmu strukturalnego i instytucjonalnego”. Oprócz Rokhayi Diallo zaproszono także urodzonego w Algierii dziennikarza Taha Bouhafsa. Kolejnego „aktywistę antyrasistowskiego”. Ten wielokrotnie atakował i obrażał policję, okazał się nawet antysemitą.

Współorganizatorami wydarzenia w Grenoble są poza ratuszem, także Kolektyw Contre-Courant w wydziału nauk polityznych, stowarzyszenie studenckie IEP Grenoble (ostatnio publikowało listę nazwisk profesorów oskarżanych o islamofobię), Mix’Arts PEPS (ruch polityczny na rzecz ekologii ludowej i społecznej) i Survie (stowarzyszenie dzialjące przeciw francuskiemu neokolonializmowi w Afryce).

Laurent Wauquiez, prezydent regionu Auvergne-Rhône-Alpes i polityk centroprawicowych Republikanów podsumował „miesiąc” na Twitterze: „w swoim dekolonialnym miesiącu mer Grenoble promuje urojenia rasizmu i ruchu dekolonialnego (…). Miasto Grenoble nie może zachęcać do radykalizacji i komunitaryzmu, bop jest to sprzeczna z idea naszego społeczeństwa”.

Źródło: Le Dauphine Libere/ Valeurs

REKLAMA