Od dziś siłownie znów otwarte. Branża fitness liczy miliardowe straty i zapowiada pozew przeciw Skarbowi Państwa

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixnio
REKLAMA

Od 28 maja rząd luzuje obostrzenia i pozwala na otwarcie kolejnych obiektów, w tym między innymi siłowni. Lockdownu nie przetrwało jednak kilkaset siłowni, a straty branży liczone są w miliardach złotych.

Dzień wcześniej niż pierwotnie planowano, a więc 28 maja, otwarte zostają kluby fitness i siłownie. Obowiązują w nich jednak limity i na jedną trenującą osobę musi przypadać 15 m kw., a także obowiązuje ścisły reżim sanitarny.

Miliardowe straty

Branża fitness obecnie zamknięta była od października 2020 roku, a łącznie w ciągu mniemanej pandemii kluby fitness i siłownie nie funkcjonowały przez 11 miesięcy. To spowodowało gigantyczne straty.

REKLAMA

„Dziennik Gazeta Prawna” zauważa, że otwarcie branży nastąpi w okrojonym składzie: trwającego od 24 października lockdownu nie przetrwało 200 z ok. 2,5 tys. klubów. Jest też ryzyko, że kłopoty mogą dotknąć kolejne placówki.

Z kolei, jak podaje Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness, straty branży szacowane są gigantyczne. – Straty są miliardowe. Utrata przychodu, który nie trafił do branży przez prawie 11 miesięcy zamknięcia. Sięga ona około 6 miliardów złotych, liczona w sposób przychodu, który nie wpłynął. To kwota uzbierana z całego sektora – mówi w rozmowie z sportowefakty.wp.pl Napiórkowski.

Jak dodaje pomoc od państwa nie przekroczyła do tej pory nawet 20 procent strat. Obecnie w sejmowej komisji procedowana jest jeszcze ustawa odszkodowawcza, która przewiduje zwrot 70 procent strat, co prezes PFF nazywa rozwiązaniem „całkiem fair”. – Pozew jest alternatywą. Wygrany będzie skutkował wypłatą stu procent poniesionych strat – podkreśla Napiórkowski.

Pozew będzie się procedował niezależnie. Jeśli nastąpi ugoda w postaci wypracowania i uchwalenia ustawy, to podejrzewam, że wiele podmiotów odpuści drogę sądową – mówi prezes PFF.

„Czas na transformację”

Ponadto, jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, żeby przyspieszyć odrabianie strat i zabezpieczyć się na wypadek kolejnego lockdownu, kluby fitness chcą rozszerzyć zakres oferowanych usług o medyczne.

Już dawno myśleliśmy o ewolucji w tym kierunku. Bodźcem stała się pandemia. Uznaliśmy, że czas na transformację – powiedział „DGP” Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness, która jest inicjatorem projektu pod nazwą Fitness na receptę.

Wyjaśnił, że pomysł polega na oferowaniu usług z zakresu rehabilitacji i fizjoterapii. – Chcemy pomagać w powrocie do zdrowia osobom, które przeszły COVID-19, ale też tym po urazach, otyłym, z cukrzycą czy pacjentom kardiologicznym. Dysponujemy odpowiednią do tego infrastrukturą – dodał Napiórkowski.

„DGP” zaznacza, że kluby muszą spełnić jeszcze wymogi tzw. placówki medycznej, gdyż w planach jest stała współpraca z NFZ ? wykonywanie usług w ramach kontraktów. według informacji dziennika, trwa ustalenie terminu spotkania Polskiej Federacji Fitness z funduszem.

Mamy nadzieję, że dojdzie do niego przed wakacjami. Sezon letni to dobry moment na dogranie szczegółów i inwestycje. Chcielibyśmy, by w nowej odsłonie kluby zaczęły funkcjonować jesienią – poinformował Napiórkowski. NFZ nie skomentował sprawy.

Źródło: sportowefakty.wp.pl/PAP

REKLAMA