Oko wielkiego brata. Polski Ład drastycznie zwiększy inwigilację

Inwigilacja Źródło: Pixabay
Inwigilacja Źródło: Pixabay
REKLAMA
Jednym ze skutków Polskiego Ładu będzie drastyczny wzrost inwigilacji Polaków. Realizacja założeń nowej polityki nie będzie możliwa bez dokładnych informacji o prywatnych aspektach życia każdego z nas.

Zjednoczona Prawica (która ani nie jest prawicą, ani nie jest zjednoczona) ogłosiła Nowy Ład. Aby brzmiało to bardziej patriotycznie, program nazwano Polskim Ładem.

Oznacza on istotne zmiany w naszym życiu, szczególnie w sferze ekonomicznej. Teoretycznie oznacza poprawę losu najbiedniejszych: niższe podatki, wyższa kwota wolna od podatku, brak opodatkowania emerytur. W praktyce najpierw za te reformy zapłacą ci, którzy zarabiają więcej, a po nich (w podatkach i podwyżkach cen) ci, którzy zarabiają mniej.

REKLAMA

Kolejna próba budowania socjalistycznej utopii w myśl uszczęśliwiania biednych za pieniądze bogatych oznacza okradanie i jednych, i drugich. Te ekonomiczne założenia przyniosą efekt odwrotny od zamierzonego. Ubocznym skutkiem ich wprowadzania będzie zwiększony zakres inwigilacji. Państwo będzie o nas wiedzieć więcej i więcej, szczególnie o sprawach prywatnych. Tutaj wiedza państwa o nas jest nie tylko zbędna. Jest również szkodliwa.

Polski Ład. Fundusze, czyli listy

Jednym z elementów Polskiego Ładu ma być ustawa o jakości świadczeń zdrowotnych. Sprawa ta wygląda na ważną dlatego, że w swoim sejmowym przemówieniu mówił o niej sam prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Ustawa ta gwarantować ma wysoką jakość świadczeń zdrowotnych. Zdrowy rozsądek każe zapytać, dlaczego rządzący PiS nie podszedł do sprawy bardziej hojnie i nie zapowiedział też ustawy o jakości pogody, która mogłaby nakładać na pogodę obowiązek bycia dobrą. Mówiąc serio: zapowiadana ustawa o jakości świadczeń będzie kolejnym prawnym bublem, bowiem wprowadzi prawne uregulowania w obszar pozostający wyłącznie polem relacji między pacjentem a lekarzem (szpitalem), gdzie na żadne państwowe regulacje nie ma miejsca. Głupotą jest wierzyć, że pacjent zostanie w szpitalu wyleczony dobrze tylko dlatego, że prawo do tego daje mu taki przepis. Zależy to bowiem od stanu jego zdrowia, od rozwoju choroby, od umiejętności lekarza, odporności organizmu, a nie od uchwalonych przepisów.

W projekcie ustawy zapowiedzianej przez Kaczyńskiego znaleźć się ma również zapis mówiący o tym, że osobom poszkodowanym w wyniku błędów lekarskich ma przysługiwać odszkodowanie wypłacane ze specjalnego funduszu. Dysponentem środków na tym funduszu będzie oczywiście państwo. Oznacza to nie tylko, że odszkodowania będą śmiesznie niskie. Oznacza to również, że państwo będzie musiało na bieżąco monitorować wszelkie zabiegi. To zaś oznacza wprowadzenie kolejnego systemu rejestrowania wszelkich usług medycznych. Państwo, czyli aparat biurokratyczny będzie wiedzieć o tym, jakiemu zabiegowi poddawany jest każdy z nas. Istnienie takiej bazy stworzy możliwość wycieku informacji z niej do osób postronnych. Stworzy też możliwość wprowadzenia kolejnej segregacji. Państwo może np. wprowadzić przepis dyskryminujący poddanych jednemu zabiegowi, a faworyzujący poddanych innemu zabiegowi.

Polski Ład. Inwestycje kontrolowane

Państwo ma również wesprzeć młodych ludzi starających się o własne mieszkanie. Zostanie wprowadzony przepis gwarantujący wsparcie państwa poprzez udzielenie tzw. wpłaty własnej, czyli części wartości mieszkania, powyżej której bank przyznaje kredyt hipoteczny. Aby otrzymać takie dofinansowanie, młody człowiek będzie musiał wykazać, że znajduje się w grupie osób, której takie wsparcie przysługuje. To zaś oznacza, że będzie musiał udowodnić, iż jego stan majątkowy i jego najbliższych jest na tyle zły, że on sam, bez pomocy państwa, nie jest w stanie nabyć mieszkania.

Taką deklarację państwo oczywiście będzie musiało sprawdzić i wykorzysta do tego cały aparat inwigilacji. Stworzy to więc pretekst do tego, aby zdobyć szczegółową wiedzę o stanie posiadania każdego z członków rodziny wnioskującego. Niebezpieczeństwo polega na tym, że takie informacje będzie można porównywać z danymi wcześniej uzyskanymi na temat każdej z osób. Inaczej mówiąc: w roku X pan Y składał deklarację, iż zarabia kwotę Z. Jednak rok później pan Y jest wskazany jako ubogi członek rodziny wnioskujący o wsparcie państwowe. Państwo porównuje więc jego dochody z ostatnich lat, a zatem analizuje informacje na jego temat. Analizuje jednak nie po to, aby sprawdzić faktyczne dochody pana Y. Analizuje po to, aby znaleźć pretekst do tego, żeby jego krewnemu nie udzielić wsparcia. Uruchamia więc aparat skarbowy po to, aby zdobył dowody uzasadniające określoną tezę, niekorzystną dla podatnika. Bo że państwo nie będzie chciało wesprzeć młodego człowieka i zrobi wszystko, aby znaleźć do tego pretekst – jest więcej niż pewne. A może to zrobić tylko poprzez inwigilację.


NOWOŚCI W BIBLIOTECE WOLNOŚCI


Polski Ład. Energetyka po nowemu

Jednym z elementów nowego ładu ma być zmiana w polityce energetycznej państwa. Zakłada ona odejście od węgla na rzecz odnawialnych źródeł energii. Aby tę politykę prowadzić skutecznie, państwo będzie musiało rozpocząć „walkę” z tymi, którzy nie chcą zmodernizować swojego systemu energetycznego. Chodzi przede wszystkim o użytkowników pieców węglowych, gazowych lub olejowych. Trzeba będzie ich zidentyfikować, a drogą do tego są rozmaite spisy i bazy danych, które trzeba na bieżąco analizować.

W sierpniu 2020 roku weszła w życie ustawa nakazująca każdemu właścicielowi pieca na olej opałowy zgłosić urządzenie w lokalnym urzędzie skarbowym. Takie zgłoszenie powoduje wpis zainteresowanego na listę i przyznanie mu kodów, bez których nie ma on możliwości nabyć ani mililitra oleju opałowego. Ten system spowodował ewidencjonowanie nie tylko pieców i ich technicznych danych, ale również ilości zużywanego w każdym z nich oleju. Każda faktura musi bowiem być zgłoszona do urzędu skarbowego. Analiza tych danych pozwala biurokracji wiedzieć, kto dysponuje jakim piecem i ile (co do jednego litra) oleju zużywa od 1 września 2021 roku. Wprowadzenie algorytmów analizujących te dane pozwala zidentyfikować tych użytkowników pieców, którzy zużywają ponadprzeciętnie więcej oleju. To zaś otwiera drogę do tego, by od takich osób żądać wyjaśnień i dopytywać o to, z jakiego powodu zużywają więcej oleju.

Cierpliwy i spolegliwy obywatel, który zechce się tłumaczyć (zamiast wścibskich biurokratów wyrzucić za drzwi), będzie mógł powiedzieć, że np. częściej się kąpie, przez co zużywa więcej ciepłej wody (a więc potrzebuje więcej oleju), albo ustawia w domu wyższą temperaturę. To zaś otworzy drogę do tego, aby biurokracja wnikała w to, dlaczego jeden obywatel ma w domu cieplej niż inni. To zaś może zachęcić armię urzędników do „wyrównywania” temperatury we wszystkich domach poprzez wprowadzenie np. kar (zwanych „dodatkową opłatą”) za zużywanie większej ilości oleju niż przeciętnie.


PRZEDSPRZEDAŻ: JEDWABNE. HISTORIA PRAWDZIWA SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY


Wścibski sPiS

Zapowiedzią wielkiej inwigilacji był 1 kwietnia 2021 roku. Rozpoczął się wówczas nowy spis powszechny, prowadzony, zgodnie z wymaganiami ustawowymi, co 10 lat. Teraz jednak spis jest bardziej szczegółowy niż wszystkie dotychczasowe. Zawiera bowiem pytania dotyczące posiadanego przez każdego z nas majątku. W formularzach zawarte są pytania nie tylko na temat wysokości dochodów i prowadzonej działalności gospodarczej (jakby nie wystarczały coroczne deklaracje PIT), ale również na temat metrażu mieszkania spisywanego, sposobu ogrzewania go, obecności pieca itp. Znalazło się też pytanie na temat tego, gdzie w dniu 31 marca 2021 i z kim był każdy z nas, wraz z żądaniem podania numeru PESEL wspomnianej osoby. Rządowi takie informacje nie są potrzebne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa.

Nie można ich również racjonalnie wytłumaczyć w żaden inny sposób. Jedyne wytłumaczenie jest takie, że gabinet Mateusza Morawieckiego wykorzystał spis, aby przemycić pytania służące inwigilacji Polaków. Bo tylko słowem „inwigilacja” można określić pytania na temat wielkości mieszkania i posiadanego w nim systemu ogrzewania. Państwa również nic nie powinno obchodzić, kto i gdzie towarzyszył mi w konkretnym dniu o konkretnej godzinie w konkretnym miejscu. Nawiasem mówiąc: takie pytanie było sprzeczne z prawem, bo nie uwzględniało możliwości, w których zezwala się na odmowę odpowiedzi. Przykład: jako dziennikarz śledczy mam prawo do ochrony źródeł informacji. Spotykam się więc, dajmy na to, z człowiekiem, który udziela mi ważnych informacji. Nie mogę więc ujawnić jego nazwiska ani tym bardziej numeru PESEL. Muszę więc ryzykować karę. Albo inna sytuacja: spotykam się z krewnym poszukiwanym listem gończym. Prawo pozwala mi na to, abym udzielał mu pomocy, nie narażając się na odpowiedzialność karną. Staję więc przed wyborem: albo zataję informację i wpiszę nieprawdę, albo uchylę się od obowiązku spisu i podlegam karze. Jest to więc dodatkowa okoliczność stwierdzająca bezprawność tej formy spisu. Spis zawiera również pytania o powierzchnię mieszkań, o sposób ogrzewania, w tym właśnie choćby o piece na olej opałowy. Jest to więc pierwszy etap wielkiej inwigilacji, której zapowiedzią był Polski Ład.

Leszek Szymowski


Najwyższy Czas, tygodnik, okładka.

REKLAMA