Nagrywał polityków, teraz otworzył własną restaurację. Bohater afery „Sowa i Przyjaciele” rozkręca biznes

Restauracja Sowa i przyjaciele w Warszawie
REKLAMA

Łukasz Nurzyński, były kelner z „Sowy i Przyjaciół”, otworzył własny lokal w Krakowie. Uniknął więzienia, bo poszedł na współpracę ze służbami.

Bohater afery taśmowej ma się lepiej niż ktokolwiek mógłby podejrzewać. Menadżer Łukasz Nurzyński, który nagrywał polityków w restauracji „Sowa i Przyjaciele” właśnie otworzył własną restaurację w Krakowie.

Sytuacja jest o tyle szokująca, że Nurzyński uniknął więzienia. Powód? Od razu poszedł na współpracę ze służbami.

REKLAMA

Mało tego, bohater afery wystąpił niedawno w rządowej telewizji. Pojawił się w materiale „Kroniki” na antenie TVP Kraków.

Nurzyński przez lata rządów PiS był objęty programem ochrony świadków. Dziś zdaje się mieć lepiej niż kiedykolwiek.

Na początku lutego, w środku pandemicznego lockdownu, ogłosił nawet w mediach społecznościowych, że szuka kucharzy oraz kelnerów, bo „wkrótce otwiera nową restaurację”. W kwietniu ponowił ogłoszenie.

„Chcemy oferować jak najświeższe produkty, a więc truskawki, szparagi, to co Polska ma najlepszego i na tym chcemy opierać nasze menu” – mówił w TVP bohater afery taśmowej. Narzekał też na drożyznę na rynku produktów dla gastronomii.

Gdy jednak do Nurzyńskiego zgłosili się dziennikarze Onetu, pytający o jego nową działalność, był wyraźnie zdenerwowany. „A co ta pana obchodzi? A jestem mordercą albo gwałcicielem, żebym miał się kryć? Do widzenia!” – uciął.

Przypomnijmy, że według prokuratury mózgiem procederu nagrywania polityków PO i PSL był biznesmen Marek Falenta. To on miał wciągnąć w proceder Nurzyńskiego, który miał świetne kontakty m.in. z politykami ówczesnego obozu władzy, których obsługiwał w specjalnych salkach VIP.

„Miałem zapewnienie od Falenty, że będą z tego duże pieniądze, że on może na tym zarobić miliard złotych. Ja wynegocjowałem dla siebie 10 tys. zł miesięcznie. Mówił mi, że będę bardzo bogaty” – opowiadał prokuratorom Nurzyński.

Według zeznań kelnera Falenta sugerował, że informacje pochodzące z podsłuchów może wykorzystywać także do „załatwiania jakichś spraw ze służbami”. „Falenta twierdził też, że jest blisko z PiS-em i że może łatwo zorganizować spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Że jak się zmieni władza u nas, jak PiS przejmie władzę, to mogę dostać nawet jakąś tekę, jakieś stanowisko w rządzie PiS. Ja to traktowałem jako dygresję” – mówił kelner.

Twierdził też, że Falenta szukał sposobu, by „dotrzeć do Donalda Tuska”.

Źródło: Onet

REKLAMA