Olga Tokarczuk udzieliła wywiadu dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera”. Narzeka w nim na opieszałość instytucji międzynarodowych w sprawie Białorusi, ale czyni też analogie do sytuacji w… Polsce. Strzeż Panie Boże Białoruś przed takimi „przyjaciółmi”.
Pisarka wygłosiła tezę, która zszokowała opinię publiczną w Polsce i porównała rząd Zjednoczonej Prawicy właśnie do dyktatury Aleksandra Łukaszenki nazywając oba państwa „reżimami”.
Poruszyła też temat społeczności LGBT w Polsce i tego, jak rzekomo członkowie tej grupy są prześladowani w naszym kraju.
Olga Tokarczuk została właśnie razem z Anją Rubik i Agnieszką 1 czerwca „ambasadorką” organizacji Equaversity Foundation (Fundacja Równorodność), której celem ma być „walka z dyskryminacją osób LGBTQ+ w Polsce” i zdaje się już te zadania spełniać donosząc na swój kraj.
Tokarczuk żaliła się, że międzynarodowa opinia publiczna i różne instytucje zbyt wolno działają również ws. Polski, gdzie „atak na ruch LGBT wymyka się spod kontroli”, prawo aborcyjne jest „barbarzyńskie”, a ci, którzy się mu sprzeciwiali, są „prześladowani” i „represjonowani”.
Twierdziła, że atak na ruch LGBT „wymyka się spod kontroli” i niektóre gminy mogą ogłaszać się „strefami wolnymi od LGBT”, co jest to sprzeczne z duchem UE. Ale przede wszystkim przeciwko prawu cywilnemu – powiedziała Tokarczuk.
Na Twitterze Dawid Wildstein napisał wprost, że to „sk#rwielstwo. Przekroczenie wszelkich granic”. W tym przypadku trudno mu nie przyznać racji.
It's time for the @equaversity!
The situation of the LGBT community in Poland requires action. It's an honor to introduce the members of the board, whose mission, like the whole foundation, will be improvement of the situation of LGBT people in Poland.
We Can Win. Together. pic.twitter.com/0DWvUVYd25
— Equaversity Foundation (@equaversity) June 1, 2021
Źródło: Twitter/ DoRzeczy