
Nie ma podobno przypadków. W geopolitycznej grze Europy nie należymy do „rozgrywających”. Zdewaluowano nasze bogactwo w postaci węgla, przykręca się kurki z dywersyfikacją gazu, „zamyka” węgiel brunatny i rozbija się próby montowania regionalnych sojuszy. W dodatku za oceanem straciliśmy strategiczne wsparcie, a administracja Bidena może nam co najwyżej podesłać trochę dodatkowych flag w kolorze „tęczy”.
Jakby tego było mało, duża część opozycji niemal przebiera nogami, by wrócić do postawy lokaja możnych tego świata i zanurzyć nas w „świat postępu”. „Targowica” przestała już nawet być elementem wstydu.
W tych kategoriach należy odebrać informację o wstrzymaniu duńskiej części rurociągu Baltic Pipe do dostaw gazu z Norwegii. Oficjalnie chodzi o decyzję „środowiskową”, ale jacy „szatani” są tu czynni, wiadomo.
Decyzja jest tym bardziej oburzająca, że niemal w tym samym czasie zapalono zielone światło dla Nord Stream 2 i gazu rosyjskiego. Rzekomo „antyputinowski” Biden pokazał prawdziwe i niemal stałe oblicze polityki Demokratów.
Duńska Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności cofnęła pozwolenie środowiskowe dla rurociągu Baltic Pipe. Polskie MSZ poinformowało, że obecnie skutki tej decyzji są analizowane. Podobno chodzi o niektóre gatunki myszy i nietoperzy występujące na obszarze lądowej części planowanego gazociągu.
Baltic Pipe miał być gotowy jesienią 2022 roku. Nie wiadomo na razie, jakie będą dalsze losy tego projektu.
Źródło: PAP