Większość Holendrów ma dość bezpieczniackich ograniczeń szybkości na autostradach i ekologicznego zamordyzmu

Flaga Niderlandów, które dawniej nazywały się Holandia. Foto: pixabay
Flaga Niderlandów, które dawniej nazywały się Holandia. Foto: pixabay
REKLAMA

Holendrzy chcą jeździć szybciej na autostradach i dali temu wyraz w badaniach Holenderskiego Urzędu Statystycznego (CBS). W tym kraju obowiązuje jazda w ciągu dnia z maksymalną prędkością 100 kilometrów na godzinę.

Okazuje się, że nie wyrobiono w nich jeszcze „odruchu Pawłowa” w temacie „bezpieczeństwa” i „ekologii”. Większość Holendrów chce mieć możliwość szybszej jazdy autostradą i za takim rozwiązaniem jest 52 procent mieszkańców Niderlandów.

Do marca 2020 r. niderlandzkimi autostradami można było poruszać się z prędkością 130 km/h. Rząd wprowadził jednak wówczas ograniczenie do 100 km/h w ciągu dnia i 120 km/h po godzinie 19.00. Premier Mark Rutte argumentował to tym, że przyczyni się to do zmniejszenia emisji szkodliwych gazów do środowiska.

REKLAMA

Nawet jednak tak „postępowy” argument nie zadziałał do końca. Jak wynika z najnowszego badania Holenderskiego Urzędu Statystycznego (CBS), większość Holendrów chciałaby powrócić od wcześniejszych przepisów.

Opowiada się za tym 52 proc. ankietowanych przez CBS. 40 proc. nie widzi potrzeby zmian, a 1 proc. ankietowanych chciałoby zniesienia wszystkich ograniczeń prędkości. 40 proc. „oduraczonych” to jednak już sporo.

Gazeta „De Telegraaf” tłumaczy bunt Holendrów, tym, że po drogach jeździ coraz więcej samochodów elektrycznych, więc argument ekologiczny przestaje mieć uzasadnienie. Gazeta krytykowała takie rozwiązania już wcześniej i zdroworozsądkowo argumentowała, że „ograniczenie prędkości wcale nie ma tak dużego wpływu na środowisko” jak twierdzi rząd, a „więcej tlenku azotu emitują już psie kupy”.

Źródło: PAP

REKLAMA