Manifestacje w obronie prawa dzieci do posiadania ojców. Absurdy progresywizmu „tęczowego”

in vitro
Fot. ilustr. Manifa dla Wszystkich
REKLAMA

7 i 8 czerwca odbywają się we francuskich miastach manifestacje przeciwko wynaturzeniom, które niesie z sobą tzw. ustawa bioetyczna. Władze ponownie przyspieszają legislację przepisów, które pozwalają na zapładnianie in vitro kobiet w związkach lesbijskich i samotnych, fundując z góry dzieciom życie bez ojców.

W Paryżu przeciwnicy projektu protestują przed parlamentem w poniedziałek i wtorek. Zgromadzenie narodowe wraca 7 czerwca do legislacji i trzeciego już czytania projektu, chociaż większość Francuzów nie widzi potrzeby takich „postępowych zmian”, zwłaszcza w czasie kryzysu i wychodzenia z pandemii koronawirusa.

Decydują jednak względy ideologiczne i chęć przypodobania się lobby LGBT przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi. Protesty organizuje stowarzyszenie „Manifa dla wszystkich”. Przypomina, że nie istnieje pojęcie „prawa do posiadania dziecka”. Dziecko jest podmiotem, a nie przedmiotem. Z kolei ono też ma prawa. M.in. do posiadania… ojca. Retorycznie pytają, czy brak ojca dla dziecka jest postępem?

REKLAMA

Wydaje się, że rząd prowadzi swoisty wyścig z czasem i chce przegłosować ustawę „bioetyczną” jeszcze przed wakacjami. Rzecz dziwna, bo nie ma wątpliwości, że „in vitro dla wszystkich” nie jest sprawą pilną po osiemnastu miesiącach „walki z pandemią”.

Pośpiechu nie rozumieją też sami Francuzi. Niedawny sondaż IFOP pokazał, że sztuczne zapładnianie lesbijek i samotnych kobiet jest uznawane za wa zne tylko dla 15% ankietowanych Francuzów. Dla ponad 62% respondentów priorytetem są działania związane z terroryzmem, sprawnością systemu opieki zdrowotnej, zatrudnieniem, bezpieczeństwem i edukacją.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA