„Populizm” wrogiem nr 1. Liberalno-lewicowy think-tank definiuje go jako największe zagrożenie na rok 2022

Mapa populizmu w Europie wg Francuzów /fot. prnt screen z francetvinfo.fr
Mapa populizmu w Europie wg Francuzów /fot. prnt screen z francetvinfo.fr
REKLAMA

Liberalno-progresywny think-tank Fondapol przewiduje znaczące „ryzyko populizmu” w roku 2022 we Francji i Europie. Ich zdaniem „partie „nie-tradycyjne” mogą zebrać dużą liczbę wyborców.

Francuska Fundacja na rzecz Innowacji Politycznych (Fondapol), która sama określa się jako liberalny, postępowy i europejski think-tank, opublikowała na swojej stronie internetowej badanie, którego wynik uważa za niepokojący. Politolog i prezes Fondapol Dominique Reynié komentuje wyniki w 44-stronicowym opracowaniu zatytułowanym „2022: populistyczne ryzyko”.

Rzecz dotyczy przede wszystkim Francji i zbliżających się tam wyborów prezydenckich. Autor uważa, że już w 2017 r., wybory były które „naznaczone głosowaniem protestacyjnym o bezprecedensowej skali”, a ten element wyboru jeszcze bardziej się pogłębił.

REKLAMA

Politolog wyjaśnia, że ​​ruchy społeczne się radykalizują. Z jednej strony są to „żółte kamizelki”, „zadyści” (anarchiści blokujący inwestycje) „animaliści”, czy aktywiści ekologiczni. Twierdzi jednak, że po drugiej stronie są mniejszości „napędzane politycznymi i religijnymi skrajnościami”.

Raport z tego badania ujawnia na przykład, że 48% wyborców przyznaje się do „chęci oddania głosu na populistów”. 43% wybiera zaliczanych do tego kierunku Marine Le Pen lub szefa lewackiej Zbuntowanej Francji Jean- Luca Mélenchona.

Według sondażu w 2022 r wygra w I turze kandydatka Zjednoczenia Narodowego, która zagospodaruje najwięcej „głosów protestu”. Le Pen spotka się w „dogrywce” z Macronem, co będzie powtórką wyborów z 2017 r.

Badanie Fondapol zwiastuje też koniec „partii tradycyjnych”. Ich zdaniem na scenie politycznej nie ma już miejsca na socjalistów i centroprawicowych Republikanów. W sumie badanie to nie wnosi żadnych rewelacji, ale warty podkreślenia jest fakt fakt konstatacji coraz bardziej czarno-białej sceny politycznej. W Europie zaczyna panować dualizm, w którym po jednej stronie są „siły postępu”, a po drugiej pejoratywnie określani „populiści”. Zjawisko to widać doskonale m.in. w Polsce, gdzie próbuje się tworzyć bloki „totalnej opozycji” i „rządzących populistów”. Może warto taką alternatywę odrzucić…

REKLAMA