Wybory w Algierii – pomiędzy bojkotem a zamieszkami

Protesty w Kabylii Fot. Twitter
REKLAMA

Algierczycy wybierali w sobotę 12 czerwca w przedterminowych wyborach parlament. Na apel ruchu protestu Hirak, który działa od lutego 2019 roku i części opozycji wybory były bojkotowane. Około 24 milionów Algierczyków wybierało 407 deputowanych do Narodowego Zgromadzenia Ludowego na okres pięciu lat. Zgłoszono 2 288 list, z których ponad 1200 przedstawiało się jako „niezależne”.

Tuż przed wyborami doszło do aktów represji. Około 222 osób zostało związanych z Hirakiem zostało zatrzymanych. Wybory odbywały się w sobotę i o godzinie 16.00 czasu lokalnego informowano oficjalnie, że frekwencja w całym kraju wyniosła zaledwie 14,47%.

Pod znakiem bojkotu upłynęły też wcześniej wybory w prezydenckie w 2019 r. i referendum konstytucyjne w roku 2020. „Dla mnie frekwencja nie ma znaczenia. Liczy się, że ci, na których ludzie głosują, będą mieli wystarczającą legitymację” – stwierdził prezydent Abdelmadżid Tebboune, który głosował w Algierze.

REKLAMA

Lokale wyborcze zamknięto o godzinie 21:00 według naszego czasu. Oficjalne wstępne wyniki będą znane w niedzielę 13 czerwca. W nocy podano, że udział w wyborach wzięło ostatecznie 30,2 proc. uprawnionych do głosowania.

Dzień minął spokojnie z wyjątkiem Kabylii, gdzie doszło do zamieszek. Tam zamknięto wcześniej wiele punktów wyborczych, a niektóre zostały zdemolowane. W mediach pojawiły się zdjęcia walających się po ulicach kart do głosowania. Do urn w tym regionie udał się tylko 1% uprawnionych.

Należy się spodziewać, że „zwycięzcami” będą kandydaci rządzącego od lat Frontu Wyzwolenia Narodowego. Deputowanych będzie też miał umiarkowany ruch islamistycznym, który wziął udział w wyborach.

Źródło: AFP/ France Ouest

REKLAMA