Zielony eko-terror w Europie

REKLAMA

Dla poprawy jakości powietrza, Francja chce rozszerzyć tzw. „strefy niskoemisyjne” na wszystkie duże miasta. W praktyce chodzi o wyłączanie z ruchu całych kwartałów miast, wyrzucanie z nich starych aut, czyli sankcjonowanie najbiedniejszych gospodarstw, wprowadzanie stref z limitami prędkości do 30 km/h i stref ruchu pieszego, likwidację miejsc parkingowych, podnoszenie opłat postojowych, czy likwidację pasów ruchu na szerszych arteriach na rzecz transportu miejskiego i rowerów.

Wywołało to jednak bunt kierowców. Stowarzyszenie 40 Milionów Kierowców mówi o niewidzianej dotąd wrogości wobec automobilistów.

Posiadacze aut wyraźnie się jednak zdenerwowali i media motoryzacyjne mówią, że ich gniew jest nawet większy, niż po podwyżkach cen paliwa, które stały się katalizatorem powstania ruchu „żółtych kamizelek”.

REKLAMA

ZFE, czyli „strefa niskiej emisji”, w pracach nad którą poszedł daleko rządzony przez lewicę Paryż, stała się czerwoną płachtą na byka. Tymczasem rząd pod naciskiem Zielonych planuje rozszerzenie takich środków od 2023 roku na wszystkie miasta powyżej 150 tysięcy mieszkańców.

Największe kontrowersje budzi pomysł zakazu poruszania się po ich ulicach starych samochodów. Dotnie to niedługo posiadaczy tzw. „plakietki ekologicznej” Crit’Air z poziomem większym niż trzy na pięciostopniowej skali.

Na razie wjazd nieupoważnionym pojazdem w strefę ograniczonego ruchu jest zagrożony karą 68 euro. Lista zakazu szybko się rozszerza. Z nalepką Crit’Air 4 (samochody z silnikiem diesla zarejestrowane przed 1 stycznia 2006 r. i jednoślady sprzed lipca 2004 r.) nie mogą już jeździć od 1 czerwca w dni powszednie od 8 rano do 20 w rejonie paryskim.

W lipcu 2022 dotknie to posiadaczy certyfikatu Crit’Air 3. Od 1 stycznia 2024 r. także Crit’Air 2, czyli prawie wszystkich pojazdów z silnikiem diesla. Nic dziwnego, że kierowcy i ich stowarzyszenia ślą petycje do senatorów. W poniedziałek 14 czerwca właśnie ta izba głosuje upowszechnieniem paryskich zasad na inne miasta.

Strefy EPZ przezwano „strefami wysokiego wykluczenia”. Uznano za dyskryminuj ace biedniejszych Francuzów, których nie stać na zakup nowych samochodów, a którzy muszą dojeżdżać często do pracy w miastach z przedmieść.

Według wyliczeń „40 milionów kierowców” prawie siedmiu na dziesięciu Francuzów nie będzie już miało prawa do swobodnego przemieszczania się za niecałe cztery lata. Jedynym ich grzechem jest to, że „legalnie kupili samochód, który spełnia ich potrzeby w zakresie mobilności i ich budżetu”, ale odwidział się on państwu – stwierdza stowarzyszenie.

Pomoc na zakup ekologicznie czystych pojazdów „nie wystarczy”, aby najbiedniejsi mogli kupić nowy pojazd. Wracamy do „karnej ekologii” i „wykluczenia”, nawet jeśli cel jest słuszny – dodaje stowarzyszenie.

Do programu rozszerzeniu stref niskiej emisji (EPZ) należy 13 krajów UE. Działa w nich już co najmniej 250 stref EPZ. Francja chce tu szybko nadrobić opóźnienia i utworzyć 44 takie strefy, co postawi ich w Unii na najniższym stopniu podium, za Włochami i Niemcami.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA