Polemiki wokół zjawiska migracji we Francji: „księżna popiera, bo martwi się, kto będzie dostarczał jej pizzę i niańczył wnuki”

Kościół św. Marcina we Francji
Wioska Marquise Fot. Wikipedia
REKLAMA

Znany publicysta i enfant terrible francuskich mediów Eric Zemmour zakpił z Nathalie Loiseau, byłego dyplomaty, minister ds. europejskich, a obecnie eurodeputowanej i dyrektora prestiżowej szkoły elit kraju – ENA. „Madame la Comtesse potrzebuje służby do dostarczania jej pizzy” – skomentował jej tezę o braku rąk do pracy i wypełnieniu tej luki migrantami.

Eurodeputowana partii prezydenckiej LREM ostro krytykowała Zemmoura za jego antymigracyjne stanowisko. Publicysta i „gwiazda” telewizji CNews 10 czerwca przypomniał na antenie, że migracja to „każdego roku około 350 000 do 400 000 osób, nie licząc dzieci. To takie miasto jak Nicea, które jest dodawane Francji co roku”.

Następnego dnia w piątek 11 czerwca Nathalie Loiseau skrytykowała dziennikarza. Stwierdziła, że trzeba mu przypomnieć, że „we Francji studiuje ponad 350 000 obcokrajowców, że potrzebujemy siły roboczej i talentów z zagranicy”. Dodała, że „skrajna prawica nie stąpa twardo po ziemi”.

REKLAMA

I tu padła cięta riposta. Eric Zemmour nie tracił czasu: „Madame la Comtesse potrzebuje służących, którzy będą dostarczać jej pizzę i służyć jako nianie jej wnukom” – odpowiedział na Twitterze.

Życia wydaje się jednak przyznawać rację publicyście. Francuzi mają dość niekontrolowanego napływu migrantów. W departamencie Pas-de-Calais mieszkańcy malej wioski Marquise zorganizowali się przeciwko uruchomieniu u nich ośrodka dla nielegalnych imigrantów. Wiedzą, co czeka ich społeczność dalej…

Wioska Marquise położona jest kilkadziesiąt kilometrów na południe od Calais. Prefektura i rada departamentu uznały, że będzie to dobre miejsce do przesiedlenia migrantów z koczowisk na wybrzeżu Kanału La Manche. Wynajęto już budynek, do którego mają na początek trafić tzw. nieletni migranci bez opieki.

Perspektywa takiego sąsiedztwa i znana praktyka tego co będzie się działo dalej, spowodowały, że odruch samoobrony wziął górę nad solidarnością i gościnnością. Mieszkańcy postanowili się zorganizować i złożyli petycję wzywającą do anulowania projektu. Wspiera ich burmistrz Marquise Bernard Evrard.

Według niego wybór miejscowości „nie jest zbyt mądry”. Migranci mogą stąd łatwo wyjeżdżać nad morze i dalej poszukiwać dróg forsowania Kanału, by przedostać się do Anglii. Zmiany, które nastąpią w wiosce będą miały fatalne skutki. Nikt jednak nie wpadł na pomysł, by podesłać ich eurodeputowanej Loiseau, a i oni sami do rozwożenia pizzy się nie zawsze kwapią.

Źródło: Valeurs

REKLAMA