EURO 2020. Presja ma sens. Dlaczego Francuzi jednak nie klęknęli na Euro?

Mecz Francja - Niemcy podczas EURO 2016. / foto: PAP
Mecz Francja - Niemcy podczas EURO 2016. / foto: PAP
REKLAMA
Piłkarze Francji ostatecznie nie klęknęli przed meczem z Niemcami, pomimo że na konferencji prasowej ich kapitan Hugo Lorris taki gest zapowiadał. Presja ma sens. Oficjalnie oświadczyli, że wspierają BLM, ale nie chcą stwarzać podziałów.

Okazuje się, że presja na przerwanie tej mody ma sens. Powodów jest kilka. Po pierwsze „klęczące” drużyny znalazły się w mniejszości (Belgia, Anglia). Po drugie, kibice, którzy znowu pojawili się na stadionach, dają gwizdami znać co o tym myślą.

Przykład wygwizdanych Belgów podziałał tu ostrzegawczo. Po trzecie, według nieoficjalnych informacji, gest miał wywoływać kontrowersje w samym zespole.

REKLAMA

Największą presją było jednak oburzenie w kraju. We Francji powstał nawet hasztag #BoycottLesBleus. Nie wszystkim spodobała się zapowiedź klękania na murawie piłkarzy, których drużyna i tak przypomina „legię cudzoziemską”. I bynajmniej nie chodzi tu o rasistów, ale o dumę Francuzów, dla których jest to przenoszenie do siebie problemów… amerykańskich. Republika wszak problemów „strukturalnego rasizmu” mieć nie może.

Na Twitterze hashtag #BoycottLesBleus zyskał też poparcie wielu prawicowych polityków. Krytycznie odnieśli się np. do klękania narodowej reprezentacji Florian Philippot, czy Philippe de Villiers, mocno zareagował polityk narodowy, pochodzący zresztą z Libanu Jean Messiha, pisząc, że ten „zespół hańbi naród”. Nr 2 Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella zastanawiał się: „czy w przyszłym roku na Mistrzostwach Świata w Katarze też klękną na jedno kolano, aby oddać hołd ponad 6500 robotnikom z zagranicy, którzy stracili życie przy budowie tych stadionów hańby?”

Były Republikanin Thierry Mariani stwierdził, że „Black Lives Matter to tragedia, ale wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych (…) Jestem przywiązany do neutralności sportu, a te symboliczne gesty mają też przesłanie polityczne”.

Centroprawicowy polityk Republikanów Eric Ciotti ubolewał, że drużyna Francji klęka za Black Lives Matter, a nie „za ofiarami islamistycznego terroryzmu lub policjantów zamordowanych przez barbarzyńców”.

Piłkarzy wspierała minister sportu, ale najwyraźniej, ktoś poszedł po rozum do głowy, chociaż może piłkarze byli też w szoku po „desancie” Greenpeace na Alianz Arenę. Przypomnijmy, że motolotniarz z tej organizacji mało nie spadł im na głowy, a potłukł się nawet trener Deschampes, który robił unik przed pikującą na murawę maszynę.

REKLAMA