Jak umarł Diego Maradona? Prawnik: „To lekarze go zabili”

Diego Maradona nie żyje.
Diego Maradona nie żyje. (Zdj. PAP/EPA)
REKLAMA
Legendarny piłkarz Diego Maradona mógł umrzeć z powodu zaniedbań lekarzy. Na jaw wychodzą szokujące kulisy ostatnich chwil życia Maradony.

Diego Maradona zmarł w wyniku ataku serca w listopadzie 2020 roku w wieku 60 lat. Kilka tygodni wcześniej przeszedł operację w związku z wykryciem zakrzepu w mózgu.

Po jego śmierci dzieci Maradony złożyły pozew przeciwko neurochirurgowi Leopoldo Luque. Dzieci piłkarza oskarżyły lekarza o odpowiedzialność za to, że stan ojca po operacji mózgu się pogarszał.

REKLAMA

Wkrótce też prokuratorzy wszczęli śledztwo, które ma ustalić okoliczności śmierci. Natomiast grupa ekspertów oceniła, że piłkarz nie otrzymał właściwej opieki lekarskiej.

Teraz do sprawy odniósł się Rodolfo Baque, prawnik 36-letniej pielęgniarki Dahiany Giseli Madrid, przesłuchiwanej przez prokuraturę. Prawnik stwierdził, że za śmierć Maradony odpowiadają lekarze, którzy dopuścili się w jego sprawie zaniedbań.

„Oni zabili Diego” – powiedział dziennikarzom Rodolfo Baque po przesłuchaniu jego klientki przez prokuraturę. Madrid jest jedną z siedmiu osób objętych śledztwem w związku ze śmiercią Maradony.

Prawnik zdradził, że Maradona był leczony w związku z problemami z sercem, ale jednocześnie dostawał leki psychotropowe, które przyspieszały jego puls.

„Było wiele sygnałów ostrzegawczych, że Maradona umrze. I żaden z lekarzy nie zrobił niczego, by temu przeciwdziałać” – twierdzi Baque.

Prawnik opisał sytuację, gdy Maradona w szpitalu upadł, a doradca piłkarza zabronił wykonywania tomografii twierdząc, że jeśli media się o tym dowiedzą, to będzie to źle odebrane.

Przesłuchanie jego pielęgniarki trwało ponad osiem godzin. To właśnie Madrid na co dzień opiekowała się Maradoną i była jedną z ostatnich osób, które widziały go żywego.

Objętym śledztwem grozi od 8 do 25 lat więzienia.

Źródło: Rzeczpospolita

REKLAMA