Kolejny prztyczek od TSUE. Tylko niemieckie sądy mogą rozstrzygać czy wolno w ich kraju pisać o „polskich obozach”

Pomnik pamięci w obozie Treblinka. Foto: Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl/Wikimedia Commons
Pomnik pamięci w obozie Treblinka. Foto: Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 pl/Wikimedia Commons
REKLAMA

Zapadł właśnie kolejny niekorzystny dla Polski wyrok TSUE. Chodzi o sprawę z 2017 r., kiedy bawarska rozgłośnia radiowa B5 i regionalny portal informacyjny Mittelbayerische użyły na swoich stronach internetowych określenia „polski obóz” w stosunku do obozu zagłady w Treblince.

Prawnicy działający w Stowarzyszeniu Patria Nostra w imieniu Stanisława Zalewskiego, który poczuł się obrażony tym sformułowaniem, wnieśli o przeprosiny oraz o wpłacenie 50 tys. złotych na rzecz Stowarzyszenia. Pełnomocnicy z Niemiec zakwestionowali prawo polskiego sądu do orzekania w tej sprawie. Sprawa trafiła do TSUE, który w czwartek 17 czerwca przyznał rację Niemcom. W końcu „pałkę przegną”…

Stanisław Zalewski, były więzień Auschwitz, a obecnie prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, nie może dochodzić sprawiedliwości przed polskim sądem za zwrot „polskie obozy” użyty przez niemieckie media. Zdaniem TSUE proces ten powinien toczyć się przed sądem niemieckim.

REKLAMA

Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, odnosząc się do wyroku unijnego trybunału ws. określenia „polskie obozy” uznał, że polityka TSUE chroni w tej sprawie interesy Niemiec. Uznał, że to „kompletnie skrajnie podwójne standardy” – „kiedy Polacy bronią swojego dobrego imienia i walczą o prawdę historyczną, to TSUE chce zablokować możliwość dochodzenia praw takim osobom”.

Taki wyrok zachęca też fałszerzy historii do dalszego używania takich terminów. Niedawno użyto go we Włoszech. Interweniowała ambasada RP, ale jak sprawdziliśmy wpis o „polskich obozach” był widoczny przez kolejne dni.

Źródło: PAP

REKLAMA