Były francuski prezydent skazany na rok więzienia

Sarkozy Fot. Twitter
Sarkozy Fot. Twitter
REKLAMA

W czwartek, 17 czerwca sąd wydał wyrok w sprawie tzw. afery Bygmaliona. Oskarżonym był prezydent Nicolas Sarkozy. Otrzymał karę roku więzienia, z czego sześć miesięcy w zawieszeniu, co oznacza, że do celi jednak nie trafi.

Były prezydent stanął przed sądem wraz z 13 innymi oskarżonymi. Sprawa dotyczy nielegalnego finansowania jego kampanii wyborczej. Francja to jednak państwo prawa.

Warto tu przypomnieć wyznania b. prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego o finansowaniu Kongresu Liberalno-Demokratycznego Donalda Tuska z pieniędzy niemieckiego CDU przywożonych do Polski w reklamówkach, czy podobnych „reklamówkach” „rosyjskiej pożyczki” dla partii Leszka Millera SdRP.

REKLAMA

W porównaniu z tymi historiami francuskie finansowanie polityki pod stołem to jednak Wersal. Jednak takie afery trwają od lat, by przypomnieć historie z wyciąganiem kasy z koncernu Total. Śledztwo trwało ponad 8 lat i zaprowadziło na ławę oskarżonych w 2001 roku około 40 osób.

Głównym bohaterem był wówczas minister spraw zagranicznych Francji Roland Dumas. Żona prezydenta Valerie d’Estaing miała przyjąć worek diamentów od środkowoafrykańskiego dyktatora Bokassy.

Były łapówki dawne przez Francuzom politykom niemieckim z CDU w czasie prywatyzacji firm z b. NRD. Francuska firma Acatel była podejrzana o korumpowanie polityków z Kostaryki, Hondurasu, Malezji Tajwanu i Kenii w zamian za korzystne kontrakty telekomunikacyjne w tych państwach. Partia Socjalistyczna dofinansowywała się ze studenckich ubezpieczeń społecznych, itd. Jednak „reklamówki” był zawsze nieeleganckie.

Zakończony 17 czerwca proces Sakozyego trwał miesiąc. Poza wyrokiem jednego roku więzienia, b. prezydent ma zapłacić grzywnę w wysokości 3750 euro. W przypadku 13 pozostałych oskarżonych otrzymali oni kary od osiemnastu miesięcy do czterech lat, ale także w większości w zawieszeniu.

Były szef państwa pojawił się na rozprawie pierwszy raz dopiero 15 czerwca, kiedy sąd postanowił go przesłuchać. Ci ciekawe, Francuzi tak się już do tego typu spraw przyzwyczaili, że wyrok skazujący wcale nie wpływa na popularność polityków.

Najlepszym przykładem jest były minister i właściciel firmy Adidas Bernard Tapie, którego popularność po odbyciu kary (zresztą w dość luksusowych warunkach) nawet wzrosła…

Źródło: Le Parisien/ Valeurs

REKLAMA