Transbiznes na detranzycji. Coraz szerszy margines obłędu propagandy LGTBQ+

Zdj. Ilustr. Zmiennopłciowy więzień/więzienka homoseksualista z więzienia hrabstwa Los Angeles. Źródło: YT
Zdj. Ilustr. Zmiennopłciowy więzień/więzienka homoseksualista z więzienia hrabstwa Los Angeles. Źródło: YT
REKLAMA

Po okresie szaleństwa zmian płci przychodzi otrzeźwienie. W Szwecji, która była pionierem „zmieniania płci”, lekarze ostrzegają przed skutkami, a najbardziej znany szpital uniwersytecki Karolinska zmienił procedury dotyczące nieletnich i wstrzymał takie „leczenie”. Podobnie jest w USA.

Przychodzi refleksja nad skutkami mody na transpłciowość. Ze zjawiska bardzo rzadkiej dysforii płciowej uczyniono niemal „zwykłe” i powszechne zjawisko. W mediach ukazały się świadectwa 30 Amerykanów, którzy dali się zwieść specjalistom od zmiany płci i okaleczyli swoje ciała.

Jak pisze w tygodniku „Do Rzeczy” Piotr Włoczyk: „Krzywda dzieci, którym w imię ideologii rujnuje się życie, staje się w USA coraz głośniejszym tematem”.

REKLAMA

Popularny w amerykańskiej telewizji program „60 minut” zajął się rosnącą liczbą osób po tzw. „detranzycji”.

Chodzi o ludzi, którzy zdecydowali się na tzw. zmianę płci biologicznej, ale po przyjęciu środków hormonalnych oraz przejściu operacji amputacji naturalnych organów płciowych, dalej nie czuli się szczęśliwi.

W efekcie postanowili wrócić do swojego pierwotnego wyglądu. Dziennikarze stacji dotarli do ponad 30 takich osób. „Chcieliśmy być rzetelni. Chcieliśmy być fair. I chcieliśmy zrozumieć każdy aspekt tej historii” – mówiła prowadząca program Lesley Stahl.

Jedną z osób występujących w audycji była 20-letnia kobieta, która przebyła „detranzycję”. Do operacji „zmiany płci” przekonały ją opinie ze strony internetowej promującej ideologię gender. Zobaczyła tam, jak twierdzi, szczęśliwe osoby po przebytym zabiegu…

Jednak po operacji usunięcia piersi nie czuła się szczęśliwa i postanowiła wrócić do swojego naturalnego wyglądu. Swoją historię podsumowała krótko: „to szaleństwo”. Mądry Amerykanin po szkodzie. Wywołanie „mody” na transpłciowość stało się przyczyną wielu dramatów, ale jak się okazuje stoi za nią… tarnsbiznes.

Sprawą tzw. zmiany płci zajęła się m.in. dziennikarka „The Wall Street Journal” Abigail Shrier. W swojej ostatniej książce opisała modę na zmianę swojej naturalnej płci wśród amerykańskich nastolatków. Twierdzi, że modę nakręca właśnie trans-biznes. Zwiększający się popyt na usługi tzw. zmiany płci prowadzi do pojawienia się na rynku nowych „specjalistów”.

„W 2007 roku w USA była jedna klinika gender. Teraz jest ich 300″. Zbrodnicza organizacja Planned Parenthood przepisuje testosteron 15-latkom „na życzenie”. Nie potrzebują zgody rodziców. Zresztą wielu „oduraczonych” propagandą LGBT rodziców i nauczycieli upewnia dzieci w ich wyborach. „Blokery dojrzewania to środki wcześniej używane do chemicznej kastracji gwałcicieli” – dorzuca Shrier.

Program „60 minut” i jego autorka Lesley Stahl doczekali się histerycznej reakcji ze strony lobby LGBT. Nie odnosząc się do faktów przytoczonych w audycji określiło ono przygotowany materiał, jako „haniebny” i „siejący panikę”.

Natomiast dyrektor Instytutu Zdrowia Transmłodzieży z Kalifornii beztrosko stwierdziła: „operacja usunięcia piersi nie jest nieodwracalna” i dodała, że przecież można wykonać odwrotny zabieg. Wtedy biznes jest nawet podwójny…

Źródło: PCH24/ dorzeczy.pl

REKLAMA