Zupełnie nowa ideologia polityczna. Jakie są cele ruchu LGBTIQ oraz zasady Yogyakarty

Tęczowa flaga. Krytyka ideologii LGBT ma być zakazana w Szwajcarii. Foto: Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Tęczowa flaga/Foto: Pixabay
REKLAMA

Coraz częściej słyszymy, że UE wywiera presję na Polskę, aby wprowadziła u siebie prawa dla osób LGBTIQ. Jednocześnie ruch LGBTIQ twierdzi, że ostrzeżenia konserwatystów przed przyjęciem owych praw nie opierają się na rzeczywistości, że są przesadzone lub oparte na teoriach spiskowych.

Jako Norwegowi smutno jest mi być świadkiem tej debaty, w której prawda jest nieistotna i której cel wydaje się uświęcać środki, ponieważ w rzeczywistości ruch LGBTIQ dobrze wie, co robi, a jego cele są szersze i głębsze, niż ktokolwiek jest skłonny przyznać. Doświadczamy tego codziennie w Norwegii, gdzie zarówno prawa demokratyczne, jak i wolność wyznania stale poddawane są próbie.

REKLAMA

Żądania ruchu LGBTIQ dotyczą nie tylko prawa homoseksualistów do małżeństwa i posiadania dzieci, ale wiążą się z czymś znacznie dalej idącym. Jesteśmy świadkami wprowadzenia zupełnie nowej ideologii politycznej, nowego rozumienia rzeczywistości, które mają na celu zniszczenie całego naszego chrześcijańskiego dziedzictwa i doprowadzenia do sytuacji, w której mężczyźni nie są już mężczyznami, a kobiety nie są już kobietami.

To postmodernistyczne rozumienie rzeczywistości zostało wprowadzone w Norwegii w 2008 roku wraz z uchwaleniem przez parlament norweski ustawy o małżeństwach neutralnych pod względem płci. Następnie rząd norweski zadeklarował, że jego celem jest zbudowanie kraju na zasadach Yogyakarty.

Czym są zasady Yogyakarty? Wszystko rozpoczęło się w 2006 roku, kiedy to w indonezyjskim mieście Yogyakarta zebrała się grupa aktywistów LGBTIQ. Osoby związane z tą społecznością od dawna chciały zdefiniować prawa człowieka w odniesieniu do gejów, lesbijek i osób transpłciowych. Działacze ci uznali za naruszenie praw człowieka brak prawa do założenia rodziny w dowolnej formie, brak prawa do posiadania dzieci i przeżywania swojej płciowości w taki sposób, w jaki sami to określili.

W 2006 roku Kanadyjka Louise Arbour, ówczesny Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, podjęła inicjatywę zebrania różnych grup w Yogyakarcie, aby przedefiniowały one prawa człowieka w sposób umożliwiający wykorzystanie ich przeciwko państwom, bez konieczności akceptacji tych pierwszych przez kraje członkowskie ONZ.

Następnie przedstawiciele środowisk akademickich, prawnicy i działacze LGBTIQ sporządzili tekst zawierający 29 zasad, który mógłby mieścić się w ramach prawa międzynarodowego; tekst, który aktywiści mogą wykorzystać do legitymizacji swoich roszczeń wobec poszczególnych państw.

Mówiąc najprościej: zasady te dotyczą nowego rozumienia istoty ludzkiej i praw człowieka, opartego na postmodernistycznej terminologii, gdzie człowiek został zdefiniowany jako jednostka o płynnej orientacji i tożsamości płciowej. Oznacza to, że człowiek nie jest rozumiany jako heteroseksualny, lecz że jego seksualna natura może zmieniać się w czasie i przestrzeni. A zatem jednostka nie orientuje się ku danej płci, lecz ku jakimś cechom, które można znaleźć u obu płci. Jednocześnie płeć postrzegana jest jako konstrukcja społeczna, z której należy się uwolnić. Żądanie zatem od człowieka, aby rozumiał samego siebie zgodnie z jego biologiczną płcią, jest postrzegane jako pogwałcenie tej nowej definicji praw człowieka.

Równocześnie zasady Yogyakarty nakładają na państwa obowiązek sprzeciwiania się wszelkim przekonaniom, że istnieje pewien etycznie wartościowy sposób rozumienia rodziny i współżycia seksualnego, oraz nakazują oparcie ustawodawstwa na postrzeganiu człowieka jako jednostki posiadającej płynną orientację seksualną i płynną tożsamość płciową.

Ten punkt wyjścia doprowadził w Norwegii do przyjęcia dyskryminującego ustawodawstwa, prawa karnego oraz planów dotyczących systemu szkolnictwa – mających na celu wykorzenienie wszelkiego tradycyjnego rozumienia etyki związanej ze związkami partnerskimi, seksualnością i płcią, czego doświadczyliśmy, gdy Norwegia wprowadziła nowe prawo karne w grudniu 2020 roku. W norweskim kodeksie karnym pojawił się paragraf zakazujący tego, co prawodawcy nazywają mową nienawiści skierowaną wobec kogoś ze względu na jego orientację seksualną lub tożsamość płciową. W zasadzie samo odrzucenie wiary w płynną tożsamość płciową stało się stwierdzeniem przestępczym. Nie wiemy, gdzie norweskie sądy wytyczą granicę, ale gdy w mieście Stavanger transpłciowej kobiecie odmówiono dostępu do damskiej toalety, norweski Rzecznik Praw Obywatelskich ds. Równości i Dyskryminacji stwierdził, że mowa nienawiści stanowi naruszenie prawa karnego. W sposób oczywisty zakaz ów został uznany za naruszenie norweskiego prawa.

Jednak największe wyzwania prawdopodobnie pojawiają się w przedszkolach i szkołach. W Norwegii dzieci uczą się, że wszystkie typy rodzin są równie naturalne i że to raczej ci, którzy myślą inaczej, stanowią problem. To właśnie konserwatyści stoją na drodze do realizacji praw człowieka osób LGBTIQ. Nauczycielom nie wolno również mówić, że pewien typ orientacji seksualnej jest etycznie lepszy od innego. Oznacza to, że nauczyciele są zobowiązani do deklarowania, że wszystkie typy rodzin są równie dobre.

Uczniowie w szkole podstawowej uczą się ponadto definiować własną płeć, a podczas lunchu często pokazywane są filmy wychwalające dzieci, które chcą płeć zmienić. Wielu chrześcijańskich nauczycieli stara się unikać treści dotyczących LGBTIQ w programach nauczania, ale cel państwa jest jasny: w momencie ukończenia szkoły podstawowej norwescy uczniowie powinni być zaznajomieni z ideą płynnej tożsamości płciowej i orientacji seksualnej. W skrajnym przypadku chrześcijanie nie będą mogli pracować jako nauczyciele.

Przedstawiciele tego zawodu, którzy nie wyznają ideologii LGBTIQ, są postrzegani jako osoby pełne nienawiści oraz zarzuca się im, iż rzekomo tworzą w szkołach niebezpieczne środowisko. Na przykład w Oslo kilka szkół odmówiło przyjmowania na praktyki studentów z Chrześcijańskiego Kolegium Nauczycielskiego NLA. Argumentem było to, że NLA, zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, ma w swoim statusie klauzulę stwierdzającą, że uczelnia popiera ideę małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Szkoły w Oslo uznały, że ich właśni uczniowie czuliby się niepewnie, gdyby studenci z NLA weszli do ich klas. Jak to ujął jeden z dyrektorów: „Należy być świadomym, że w bardzo wielu przypadkach użycie terminów matka i ojciec lub mężczyzna i kobieta może być błędne”.

Wszystko to wynika z faktu, że szkole zlecono krytyczne podejście do wszelkich norm i zasad. Zgodnie z dobrą postmodernistyczną tradycją, uczniowie muszą nauczyć się analizować wszystkie normy, które dała im tradycja chrześcijańska, oraz krytykować i dystansować się od tych z nich, które uniemożliwiają osobom LGBTIQ życie w sposób przez te osoby uznawany za właściwy.

Norwegia stała się państwem opartym na ideologii obalającej rzeczywistość zakorzenioną w prawie naturalnym, gdzie zróżnicowanie płci oraz stosunek seksualny stanowią podstawowy warunek prokreacji i założenia rodziny. Ideologia ta jest zagrożeniem dla zdrowego społeczeństwa. W moim kraju doświadczamy tego codziennie. Widzimy, że pierwszy krok, czyli zezwolenie homoseksualistom na dostęp do małżeństwa i dzieci, otwiera tsunami żądań.

Ruch LGBTIQ zarzuca środowisku konserwatywno-chrześcijańskiemu przesadną reakcję. Słuszniejsze wydaje się jednak twierdzenie, że to my (chrześcijanie i konserwatyści) niebezpiecznie bagatelizujemy stan rzeczy. Rewolucja LGBTIQ nie zna granic, ponieważ dla tej rewolucji to właśnie granice są problemem.

Kjell Skartveit

Autor jest nauczycielem i autorem książki „Brak zasad. Jak radykalna teoria płci podbiła Norwegię”.


Okładka Najwyższego Czasu!

REKLAMA