
Polsko-czeska piosenkarka, Ewa Farna, nie chce być nazywana feministką. Według niej to słowo ma negatywne konotacje.
– Zapytali mnie, czy nazwałabym siebie feministką – napisała na Instagramie Ewa Farna.
– Oczywiście zgadzam się z tym, że kobiety powinny być na równi z facetami, powinny móc tyle samo zarabiać, mieć takie same prawa – podpisuję się pod tym absolutnie i wspieram takie inicjatywy.
Ale samo słowo feminizm niestety na razie ma też negatywne konotacje… Niektóre radykalne feministki występują zupełnie przeciwko mężczyznom, a to nie jest bliska mi postawa. Każda ideologia ma swoich ekstremistów, feminizm nie jest wyjątkiem.
A własnie: z radykałem się nie zgadzam, z ogólną definicją ruchu tak.
Wiecie, bo ja lubię facetów
Nie chciałabym świata bez nich, wiem jak są ważni. Tak samo jak dziewczyny…
Potrafią być przecudowni, sama mam wspaniałego męża, który jest też mocno zaangażowany w wychowanie naszego dziecka.
Nigdy nie czułam się gorsza od facetów…
Może tego nie widziałam, może nie jestem tak bystra, ale nie czułam żeby mnie ograniczało to, że jestem dziewczyną, mimo to jestem w dobrym miejscu i zapracowałam sobie na to, żeby się w nim znaleźć.
Ale wiem, że nie każdy ma takie szczęście
Nie każdy wyrastał w tym, że równe traktowanie dziewczyn i facetów to normalne.
Dbanie o praw kobiet jest więc dla mnie ważne, bo dziewczyny są mega silnymi istotami.
Zazwyczaj silniejszymi niż samym im się wydaje – odpowiedziała na zadane pytanie wokalistka.